Przegląd Wielkopolski ● 2020 ● 4(130)
Alina Brzóstowska
Nauka i relaks studentów filologii klasycznej W topografii Poznania były takie miejsca, w których każdego roku pojawiali się kolejni przedstawiciele studenckiej braci. Należeli do nich także studenci filologii klasycznej, skromni, ale pełni zapału, ciekawi świata i oczywiście – żądni wiedzy. To byliśmy my – niedawno jeszcze maturzyści, a wkrótce studenci roku akademickiego 1964/1965. Już w pierwszych dniach października 1964 roku zawładnęliśmy kilkoma pomieszczeniami na II piętrze Collegium Philosophicum przy ul. Matejki, gdyż była to główna siedziba filologów. Miejscem spotkań naszej niezbyt licznej „trzódki” z pięciu ówczesnych roczników klasyków było lektorium, czyli pracownia, czytelnia oraz miejsce na przerwę między zajęciami zarazem. Trudno było w niewielkiej salce pogodzić wszystkie te funkcje, zważywszy że nasz rocznik – dziesięcioosobowy, w porównaniu z poprzednimi okazał się wyjątkowo liczny. Młodsi, nieco bardziej swobodni i niesforni wnieśliśmy nowego ducha do tej „klasycznej świątyni nauki”. Swoim zachowaniem naruszyliśmy trochę panującą dotychczas w lektorium atmosferę skupienia i dyscypliny i z pewnością przeszkadzaliśmy naszym starszym kolegom w ich poważnych już zadaniach filologicznych. Nasze swobodne i pełne optymizmu nastawienie do spraw otaczającego świata nie przeszkodziło nam już wkrótce w poważnym traktowaniu wykładów, ćwiczeń i lektur stanowiących trzon filologii klasycznej, jak też innych przedmiotów przewidzianych w programie tego kierunku studiów filologicznych. W lektorium dzieliliśmy się doświadczeniami płynącymi z trudnej i wymagającej sztuki przekładu wybranych dzieł Cezara czy Cycerona, wytrwale ćwiczyliśmy skandowanie heksametrów Homera i Wergiliusza. Poezję Safony recytowaliśmy w ramach zebrań stu-
denckiego koła naukowego. Wertowaliśmy gramatykę i zgłębialiśmy historię starożytną. Braliśmy udział w ogólnopolskich zjazdach filologów klasycznych w ramach Polskiego Towarzystwa Filologicznego. Mieliśmy wówczas okazję poznać autorytety filologiczne, w osobach znanych hellenistów i latynistów z innych ośrodków filologii klasycznej w Polsce. Naukowy charakter tych spotkań nie wykluczał oczywiście aspektu towarzyskiego, co owocowało nowymi znajomościami i inspiracjami. Równolegle do uczelnianego planu zajęć rozwijał się studencki ruch kulturalny, któremu formę i treść nadawało Zrzeszenie Studentów Polskich. Z programu jego działalności czerpaliśmy obficie stosownie do zainteresowań oraz zapotrzebowania na dobra kultury i godziwą rozrywkę. Będąc tylko niewielką cząstką tego środowiska, dołączaliśmy do większego towarzystwa na klubowych parkietach „Nurtu”, „Przylesia” czy „Pod Maskami”. Pomysły karnawałowe rodziły się jednak także w naszym kameralnym gronie. Zabawy u „klasyków” odbywały się w pomieszczeniach Collegium Philosophicum, zawsze z przyzwoleniem kierownika Katedry Filologii Klasycznej. Muzykę odtwarzaliśmy z płyt winylowych na dostępnym wówczas adapterze Bambino. Wspominamy jedną z takich imprez, w której uczestniczył hellenista docent Jan Horowski wraz ze swoim… psem bokserem. Królowały walce wiedeńskie, piosenki Piotra Szczepanika czy niezapomniane do dziś utwory Nat King Cole’a. Cieszyliśmy się ze wszystkiego, co udało nam się na tę okazję przygotować. A psina pana docenta też świetnie się bawiła, biegając po sali i łapiąc serpentyny. Świat muzyki był nam szczególnie bliski. Pociągały nas zarówno konkursy piosenki studenckiej i turystycznej, jak też niepowtarzalny klimat „piwnic jazzowych”, np. tej w klubie „Od nowa”, gdzie niektórzy z nas bywali 55