STYL ŻYCIA ▪ DOBRE WZORCE ▪
Niezwykła podróż Leszek Moszczyński ZDJĘCIA: ARCHIWUM PRYWATNE AUTORA
Dwie pożółkłe bibułki wielkości kartki z zeszytu, zapisane na starej maszynie. Na nich starannie rozmieszczone zwrotki wierszy. Karteczki przeleżały blisko 50 lat w szufladzie, do której od dawna nikt nie zaglądał... Co zawierają?
R
zut oka na treść i wszystko staje się jasne. Są to dwa wiersze poświęcone o. Maksymilianowi M. Kolbemu. Pod wierszami zapis: S.M.Ch. Zambrzycka OSU i daty: 2 II 72, oraz 15 III 72. Nazwisko autorki wierszy nie jest mi obce. Moja mama, Kazimiera z domu Balukiewicz, często wspominała Irenę Zambrzycką – starszą koleżankę z bursy dla dziewcząt, prowadzonej w Warszawie, w latach 20. minionego wieku, przez Helenę Kruszewską. Irena po studiach wstąpiła do urszulanek w Krakowie i przyjęła zakonne imię Maria Chryzostoma. Urodziła się w Mongolii, gimnazjum skończyła w Petersburgu, by w końcu trafić do Warszawy. Tak daleko od rodzinnego domu! Co ją do stolicy sprowadziło i jak trafiła do Krakowa? Kilka lat temu te właśnie pytania stały się dla mnie punktem wyjścia do biograficznych poszukiwań. Sądziłem wówczas, że może dowiem się nieco więcej o mało znanej historii przedwojennej bursy pani Kruszewskiej. Ot, może znajdę, jakieś krótkie wspomnienia, jakąś jeszcze nieznaną fotografię. Tymczasem trafiłem na ślad samego św. Maksymiliana! Ten nieznany dotąd dowód niezwykłej charyzmy Świętego zapisany został przez bezpośredniego świadka, zakonnicę, urszulankę, która towarzyszyła mu w jego podróży koleją transsyberyjską do Japonii.
62
Zambrzyccy Rodzina Zambrzyckich miała ziemiańskie, katolickie korzenie. Ich rodową siedzibą był folwark Wiazynka (Wiazyń) w gminie Zasław, w powiecie mińskim. Ojciec Ireny – Władysław – wstąpił do rosyjskiej szkoły oficerskiej, by później – jak marzył – służyć Polsce jako dobrze wyszkolony żołnierz. Do rosyjskich akademii wojskowych przyjmowano katolików, ale tylko tych najzdolniejszych i to zaledwie 1–2 osoby na rok. Władysław uczył się doskonale, pomagał innym i szybko zdobył szacunek i zaufanie kolegów. Po ukończeniu szkoły, jako prymus, miał prawo wyboru miejsca służby wojskowej. Wybrał Syberię, bo w stacjonujących tam pułkach było dużo Polaków. Wiedział, że trzeba będzie otoczyć ich opieką. W 1899 r. Władysław ożenił się z Walerią Godebską. Jego pułk stacjonował na dalekiej Syberii, 5600 km na wschód od Moskwy, w mieście Wierchnieudińsku, na trasie kolei transsyberyjskiej. W mieście nie było kościoła ani kapłana, a najbliższy znajdował się w Czycie, w odległości około 500 km na wschód od Wierchnieudińska. Tak o tej sytuacji pisała s. Zambrzycka: Wiedział o tym mój ojciec – Władysław. Załatwił konieczne formalności i w szybkim czasie postawił kościół w Wierchnie-Udzińsku (cytat z zachowaniem oryginalnej pisowni z korespondencji; z materiałów histo-
rycznych wynika, że kościół budowała katolicka społeczność polska, a Władysław Zambrzycki prawdopodobnie z racji swojej pozycji w stacjonującym tam pułku i znajomości urzędów kierował pracami). Carskie pułki każdego roku musiały zmieniać miejsca swego stacjonowania. W Wierchnieudińsku urodziła się Zambrzyckim najstarsza córka Helena, a 2 lata później, w 1902 r. już w Urdze (dzisiejsza stolica Mongolii – Ułan Bator) – Irena. W Trajckosawsku przyszedł na świat syn Jerzy, zaś w Rybińsku najmłodszy – Włodzimierz. Ojciec Ireny zmarł na serce w 1912 r.: Umarł w rodzinnym domu, opatrzony S. Sakramentami, świadomy, że idzie do Boga… Uprzedził też Matkę, że będzie miała trudne życie, ale Pan Bóg jej nigdy nie opuści. Waleria została sama z czwórką dzieci, kiedy najmłodszy syn miał zaledwie roczek. Warszawa W 1916 r. przez Białoruś przetoczyła się I wojna światowa, a po niej rewolucja bolszewicka. Na wcale niemałe wojenne cierpienia nałożył się krwawy chaos pierwszych miesięcy bolszewizmu. Zambrzyckim udało się dotrzeć po wojnie do Mołodeczna, skąd później, w czerwcu 1920 r., sama już Irena przez „zielona granicę” przedostała się do Polski i zatrzymała w Warszawie. Podjęła pracę