REFLEKSJE PRZY ODNOWIENIU DOKTORATU
Prof. Jan Michalik i jego portret – prezent z okazji 70. urodzin, wręczony przez ówczesnego dziekana Wydziału Polonistyki prof. Jacka Popiela; 15 czerwca 2009
przed kilkunastu miesiącami bliżej zainteresowałem się biografią twórcy monumentalnej Bibliografii polskiej, a równocześnie autorem kilkutomowych Teatrów w Polsce. Wtedy odżyły własne związki z Karolem Estreicherem senio-
Konrad K. Pollesch
oje 70. urodziny przed dziesięciu laty połączono z wręczeniem ofiarowanej mi księgi. Takiego gestu mogłem się do pewnego stopnia spodziewać. Prawdziwą niespodzianką była jednak obwoluta i okładka książki. W pierwszej chwili zdawała się być reprodukcją znanego obrazu Leona Wyczółkowskiego przedstawiającego Karola Estreichera w loży na przedstawieniu Wesela. Sportretowanie ojca Bibliografii polskiej w teatrze nie dziwi. Sam już w latach 70. XIX wieku wyznał: „Jestem obok Bibliografii... na wskroś teatralny”. Prawdziwym zaskoczeniem była konstatacja, że Estreicher posiada moją twarz, że faktycznie jest to fotografia mojej osoby – owoc kunsztu Konrada Pollescha. Gdy dodać tytuł owego tomu – Antreprener (czyli przedsiębiorca, w XIX wieku kierownik teatralnego zespołu), ten środowiskowy żart mile połechtał – nie wiem, czy zasadnie – moje ego, był dla mnie swoistym aktem nobilitacji. Od 2009 roku ilekroć wchodzę do auli Collegium Maius, kieruję swój wzrok na wykonany w 1908 roku portret. Zbieg okoliczności spowodował, że dopiero
Henryk Kubiczek
M
Dziekan Wydziału Filologicznego UJ prof. Jan Michalik z prorektorem UJ prof. Franciszkiem Ziejką; 1 października 1993
32
ALMA MATER nr 224
rem i Karolem Estreicherem juniorem – fakty nieznane pomysłodawcy oryginalnie wykoncypowanej okładki sprzed ponad 10 lat (pomysłodawcy dla mnie do dzisiaj anonimowemu). Oto one: jeszcze kończąc studia, pierwsze pieniądze zarobiłem, na godzinach zleconych, w Pracowni Bibliografii Polskiej XIX Wieku kierowanej przez wnuka, z którym parokrotnie zdarzyło mi się spotkać. W tej Pracowni i w tym trybie przepracowałem w wymiarze pełnego etatu cały rok akademicki 1961/1962. Od lat 80. do przedostatnich dziesięcioleci część energii i czasu pochłaniały mi zajęcia związane z organizacją, kierowaniem kolejnymi dużymi przedsięwzięciami informacyjnymi, bibliograficzno-dokumentacyjnymi z pogranicza teatru i dramatu. Nie ja byłem ich „głównym wykonawcą”, ale lubiłem te żmudne prace, dostarczały mi sporo satysfakcji. Może był to efekt zainfekowania kwerendami prowadzonymi kiedyś w krakowskich i warszawskich bibliotekach dla „Estreichera”? Niejako nieprzeczuwaną zapowiedzią tego nurtu mych wysiłków było sprezentowane mi przez Jerzego Gota przy końcu lat 70. pudełko (pewnie robocze) na duże karty katalogowe starego typu, używane