PUBLICYSTYKA
Trylogia Prequeli, ukazująca młodość i upa-
dek Anakina Skywalkera, podzieliła fanów. Wiele osób uważało, że to wręcz najgorsze co przydarzyło się serii (przynajmniej do czasu, gdy Disney wykupił prawa do marki i stworzył własne filmy). W drugiej części naszego cyklu przyjrzymy się zatopionych w CGI epizodach I, II i III. ~Hefajstos Pod koniec lat 90“, gdy „Mroczne Widmo“ wchodziło na ekrany kin, niemal wszyscy byli podekscytowani. Oto po szesnastu latach „Gwiezdne Wojny“ wracają na wielki ekran z (nie)zupełnie nową historią, dodatkowo wykorzystując cudowną technologię CGI. Po premierze entuzjazm wyraźnie opadł, ustępując miejsca krytyce i gorzkim żalom. Krytykowano przede wszystkim infantylność, nacisk na polityczny aspekt oraz Jar-Jar Binksa. Ja sam miałem wtedy osiem lat i będąc zakochanym w Starej Trylogii (oglądanej w wersji oryginalnej na VHS) byłem zachwycony nowym filmem. W ciągu ostatnich dwudziestu lat wielokrotnie do niego wracałem (głównie w ramach maratonów przed kolejnym filmem), a moja ocena zmieniała się z każdym kolejnym seansem.
ścigaczy i pojedynek z Darthem Maulem – mogę oglądać w nieskończoność. Niestety, na tym dobre rzeczy się kończą. Choć handlowa blokada, którą Federacja Handlowa nakłada na Naboo wydaje się być dobrym punktem wyjścia, to już oparcie na niej całej fabuły okazało się błędem. Młodsi widzowie (do których w głównej mierze skierowana jest historia) nie zrozumieją o co ten cały hałas, a kolejne rozmowy o protokołach i polityczne debaty będą nudnym przerywnikiem między pojedynkami i bitwami. Infantylność historii wynika w dużej mierze z nieumiejętnego nacisku komediowego. Przechodzenie z poważniejszych tonów do niskich lotów slapstickowej komedii ociera się o sadyzm. W głównej mierze jest to zasługa Jar-Jar Binksa, znienawidzonego niemal przez każdego fana marki. Niezdarność i skrajny debilizm, zamiłowanie do żartów o odchodach i wiatrach – ni jak nie wpasowuje się to w kosmiczną epopeję o ludziach walczących na laserowe miecze i laserowe pistolety.
Zacznijmy od tego, że „Mroczne Widmo“ jest filmem dość przeciętnym. Owszem, wygląda świetnie (choć CGI gdzieniegdzie boleśnie kłuje w oczy – przynajmniej oglądane w wersji na Blu-ray w 4K na pięćdziesięciu calach), a dwie sekwencje – wyścig
105