PUBLICYSTYKA 108
O Legends of Equestria, które stało się zapomnianą legendą
Ty, Kucu Wędrowcze, który do krainy kopytami
i magią stojącej się zapuściłeś… Dawno Cię tu nie było, prawda? Czy przeto pamiętasz, jak lud twój niegdyś na trzy wschody słońca zamierał, by kłusować wspólnie po ziemiach twych przyjaciół? Gdy zbierał drużynę, by smoka lub inną poczwarę ubić, by serce lasu ciemnego jak pochmurna noc przebyć lub najodleglejsze zakątki pradawnej krainy zwiedzić? Kiedyś to kurła było, co? Jednak kraina nadal istnieje, zatem gdzie się podziały te krucjaty, hm? O magii, co to Equestrię opuściła, porozmawiajmy. ~Magda B Chyba tylko naprawdę pojedyncze jednostki (takie bardzo zagubione baranki) mogłyby się w tej chwili przyznać, że nigdy nie słyszały o takiej grze, jak wspomniane już w tytule „Legends of Equestria“ – w czasach swej największej świetności (czyli w zasadzie odkąd zaczęła raczkować na pierwszych pomysłach developerów) nie było chyba fana pastelowych taborecików, który by na to nie zerknął. Dla jednostek, które jednak jakimś magicznym sposobem pominęły te czasy, bądź dotknięte zostały pierwszymi objawami Alzheimera, przytoczę tu pokrótce opis gry, byśmy wszyscy mogli swobodnie śledzić dalsze przemyślenia. „Legends of Equestria“ to tzw. MMORPG, czyli prościej mówiąc – gra dziejąca się w wirtualnym świecie dla wielu graczy, z których każdy grający wciela się w postać i kieruje jej działaniami. Idąc za sugestią
tytułu – gracz ląduje w świecie zamieszkałym przez Equestrian, czyli kuce, by przeżyć przygodę. A że tytuł mówi coś o legendach… każda dobra legenda zawiera potyczki, smoki, skarby, dużą ilość NPCów oraz góry, lasy i rzeki. Nie zabraknie sklepikarzy z unikalnymi towarami, ścieżek i krętych dróżek, a przede wszystkim nie zabraknie graczy do drużyny – co to za przygoda bez własnego teamu? Krainą, w której przychodzi nam grać, jest Equestria – jedyna oryginalnie zachowana nazwa z serialu. Reszta lokacji jest łudząco podobna do tych serialowych, a różnice stanowią nazwy lokacji czy inne tego typu pierdółki (no nikomu by się nie chciało tego kropka w kropkę odwzorowywać, zwłaszcza wraz z mieszkańcami). Każdy szanujący się broniacz marzył wszakże o znalezieniu się w serialowej rzeczywistości, dlatego normalnym były dzikie tłumy w czasie, gdy serwery gry ogłaszały otwarcie. Tu pojawiał się też haczyk – świat koników stawał otworem tylko na 3 dni i tylko co jakiś czas (zwykle kilka miesięcy), toteż zebranie drużyny, znalezienie czasu i maksymalna eksploracja możliwości gry to była święta trójca co drugiego członka fandomu na czas aktywności serwerów LoE.