PUBLICYSTYKA
Paplanina o Simsach [wymyślić lepszy tytuł]
Jestem
już w tej redakcji ładnych parę lat, a mimo to jeszcze nigdy nie napisałam o nic o grze, która zabrała mi zdecydowanie za dużo godzin z życia, czyli Simsach. Jestem pewna, że gdybym poświęciła ten cały czas na coś rozwijającego, najpewniej mogłabym napisać o tym doktorat. Ale zamiast tego mogę rozrysować z pamięci drzewo genealogiczne Dziwnowa, co jest trudniejszym zadaniem, niż może się wydawać. Na początek przedstawię moje przemyślenia na temat poszczególnych części. Którą uważam za najlepszą? Jakie mają plusy i minusy? ~Gray Picture Idąc chronologicznie, powinnam zacząć od pierwszej części, ale muszę się przyznać, że w nią nie grałam za dużo. Głównie z racji wieku, bo jak ta część wychodziła, to jeszcze na „chleb“ mówiłam „beb“. Zdarzyło mi się pograć w tę część jedynie parę godzin, ale już po tym, jak miałam zdecydowanie za dużo zagrane w dwójeczkę. I myślę, że jest to ciekawa część, ale po niej najbardziej widać upływ czasu. Ale za to dodatek „Abrakadabra“ nadal jest cudowny, niezależnie, ile lat minęło. Moja obsesja na punkcie tej serii zdecydowanie zaczęła się od drugiej części. Mogłam w nią grać bardzo wcześnie, bo moi rodzice byli przekonani, że to taki domek dla lalek, ale na
komputerze. Co dziś mnie bawi, jak wiem, ile niekoniecznie kids-friendly rzeczy można zrobić ze swoimi simami. Przez wielu graczy druga część serii jest uważana za najlepszą. I muszę przyznać, że jest w tym sporo racji, nawet pomijając mój olbrzymi sentyment do tej części. Myślę, że największą zaletą tej części są przeróżne drobne detale. Jak to, że simowie w zależności od cech mogą różnie regować na wydane polecenia (np. nieśmiali simowie będą patrzeć na gracza wydającego właśnie polecenie z taką zakłopotaną miną, jakby się pytali, czy naprawdę muszą) lub inaczej wykonywać interakcje (np. niechlujni simowie będą wylewać wodę na podłogę w czasie brania prysznica). Kolejnym naprawdę fajnym detalem jest to, że animacje w czasie rozmowy zmieniają się, żeby pasować do tematu. A z kategorii „niepotrzebne, ale doceniam“: simowie naprawdę grają w szachy. W innych częściach po prostu układ figur zmienia się kilka razy wraz z tym, jak mija czas partii, a w dwójeczce simowie faktycznie przesuwają figury po planszy. Totalnie niepotrzebne? Na pewno, ale jakie urocze. Choć z drugiej strony trochę zasmucające, bo postacie z szesnastoletniej gry umieją grać w szachy, w przeciwieństwie do mnie.
115