RECENZJE
GRY
Pomimo
tego, co mówi garstka głośnych ludzi, seria „Assassin’s Creed“ nigdy nie miała, tak naprawdę, złej części. Kiedy „Unity“ i „Syndicate“ rozczarowały graczy (wciąż jeszcze będąc grami na poziomie) Ubisoft zrobiło roczną przerwę, żeby seria mogła wrócić do łask. I tak oto w 2017 dostaliśmy jednego z najlepszych Asasynów – „Origins“. Pomimo zapowiadania dwuletniego cyklu wydawniczego, w 2018 dostaliśmy kolejną grę – „Odyssey“. Ta choć była dobra, zebrała wiele nietrafionych i kilka trafnych uwag. Ubisoft zafundował nam kolejny rok przerwy i w feralnym roku 2020 wyszła najnowsza część przygód zakapturzonych Asasynów – „Assassin’s Creed Valhalla“. ~Black Scroll
58
Jak pewnie można zauważyć po wstępie, jestem osobą, która z niejednego pieca AC jadła. Jeśli szukacie kogoś, kto na świeżo podszedł do rozgrywki, to tutaj tego nie będzie. Ale jeśli Ty, drogi czytelniku, jesteś nie w temacie, to już śpieszę z krótkim streszczeniem. Asasyny to gry umieszczone w dużej mierze w otwartym świecie, w większości dziejące się w historycznych realiach z domieszką fikcji. Spotykamy historyczne postacie, odwiedzamy historyczne miejsca, ale to tylko smaczki w porównaniu z główną osią fabuły każdej części − walką pomiędzy Asasynami, chcącymi wolnej woli dla ludzkości i Templariuszami, chcącymi kontrolować ludzkość.