RECENZJE
GRY
Niemal ćwierć wieku temu kapitan Nathaniel
Joseph Pazur, dzielny pirat i postrach siedmiu mórz, wyruszył, by zdobyć legendarny Amuletu Dziewięciu Istnień. Artefakt ten daje swojemu posiadaczowi dziewięć żywotów (duh!), a nosić go mogą jedynie Ci, którzy pomyślnie przeszli wszystkie próby. ~Hefajstos Wszystko to dzieje się w (wyjątkowo futrzastym) XVII wieku, gdy statek dzielnego kapitana zostaje zatopiony przez admirała La Rauxe i jego Cocker Spaniardów, on sam zaś wtrącony do lochu. Czekając na niechybną śmierć w zamku La Roca, Pazur odnajduje list Edwarda Tobina, opisujący amulet i jego właściwości. Uzbrojony w nową wiedzę i pierwszy skrawek mapy, dzielny kocur ucieka z więzienia. Tak oto zarysowuje się fabuła „Kapitana Pazura“ („Claw“ w oryginale, choć często nazywa się ją „Captain Claw“) – dwuwymiarowej platformówki od studia Monolith Productions, która swoją premierę miała na komputerach domowych 30 września 1997 roku. Wraz z futrzastym korsarzem gracze będą mieli okazję zwiedzić siedem zróżnicowanych lokacji, podzielonych na czternaście etapów o rosnącym poziomie trudności. Na drodzę Pazura (i graczy) staną hordy przeciwników, kilku starych znajomych i ogrom wymyślnych pułapek – cóż to jednak za wyzwanie?
72
Otóż wyzwanie jest, i to spore – Claw bowiem jest (jak na klasyczną platformówkę przystało) grą trudną. O ile początkowe etapy nie powinny nam zająć więcej niż 15-20 minut, tak każdy kolejny winduje poziom trudności wyżej i wyżej. Tytuł wymaga od gracza nie tylko iście kociego refleksu, ale też zapamiętywania ukrytych pułapek i rozmieszczenia przeciwników, a nawet skoków wiary. Od siódmego poziomu gra przestaje traktować nas pobłażliwie, zaś finałowa Wyspa Tygrysów to poziom nienawiści do graczy, który zapewne reprezentuje Lucyfer (znany również jako Shigeru Miyamoto*). Dodatkowym utrudnieniem (choć nieplanowanym) jest to, jak gra została napisana. W zależności od naszej konfiguracji sprzętowej zmieniają się poszczególne elementy gry – zasięg skoku i szybkość bohatera, szybkość ruchu i zanikania platform, etc. W skrajnych wypadkach może to doprowadzić do tego, że gry nie będziemy w stanie ukończyć. Ja sam powróciłem do niej po latach, by nie tylko ją Wam opisać, ale też by skreślić kolejny punkt na liście tytułów, który tkwi na mojej hałdzie wstydu. Niestety w dniu pisania tego tekstu wciąż zmagam się z końcówką etapu dziesiątego, siłą woli powstrzymując się od rzutu padem.