FELIETONY
Malvagio – Wielbiciel czarnych charakterów, autor tysiąca i jednego oneshota, których nikt nigdy nie czytał. Wzbogacił scenę superbohaterskiego komiksu o „Człowieka Bez Szyi“. Lubi sneki i w ogóle gady – gdyby jakieś miał, wypuszczałby je, by gryzły hejterów polskiego dubbingu. Stary soulsowiec, uważający drugą część za najlepszą. Recenzuje komiksowe kuce, by usprawiedliwić przed sobą wydawanie na nie kasy.
Antagonizmy Mala Nie ma Róży bez kolców
Hej
wszystkim! Witajcie w moim małym, pobocznym projekcie, który może wyewoluuje z czasem w osobną serię, a może tego nie zrobi. Tak czy inaczej, chciałbym skupić się w nim na wszelkiego rodzaju antagonistach; nie tyle przybliżać ich sylwetki, co dzielić się własnymi przemyśleniami na ich temat. Dlaczego tak? Ponieważ nadmierne analizowanie wszystkiego to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Ok, koniec wstępu, do dzieła! W tym numerze chciałbym przyjrzeć się bliżej… Prezesowi Rose z „Pokemon Sword/Shield“. Wiem, jest to wybór raczej niecodzienny, co ciekawego można bowiem powiedzieć na temat villaina z tej serii, który – podobnie jak niemal wszyscy pozostali – chce przejąć kontrolę nad miejscowym legendarnym Pokemonem (w tym wypadku – Eternatusem), by wykorzystać go do własnych celów? Odpowiem niegrzecznie, bo pytaniem – a co, jeśli Rose wcale nie jest „villainem“, a jedynie antagonistą (pamiętajmy, że nie są to pojęcia tożsame!)? Osobliwa to teza, ale diabeł tkwi w szczegółach, a w rolę kreślących pentagram wcielili się internetowi narzekacze, zestawiający go z innym poke-łotrem, Lysandrem, przylepiając mu łatkę odgrzewanego bez pomysłu kotleta. W mojej opinii jednak sprawa prezentuje się inaczej – Rose jest taką postacią, jaką płomiennowłosy czarny charakter z „Pokemon X/Y“ BYĆ POWINIEN.
Ale po kolei. Obu panów łączy przede wszystkim fakt, że stoją na czele miejscowych potężnych korporacji i są powszechnie szanowani przez mieszkańców swoich regionów. Obaj – przynajmniej w teorii – kierują się szlachetnymi pobudkami; Rose pragnie powstrzymać nieuchronny w jego opinii kryzys energetyczny (trzeba przy tym uczciwie nadmienić – odległy wciąż o przynajmniej setki lat!), Lysandre’owi marzy się „piękny świat“, o czym zresztą wielokrotnie informuje gracza, mamrocząc pod nosem enigmatyczne komentarze, jak to nie pozwoli, by jego wspaniała wizja została zeszpecona. Jeśli włączyła się wam lampka ostrzegawcza – nic dziwnego, ale o tym za chwilę. Obaj panowie wierzą, że podjęte przez nich kroki są konieczne i w mniejszym lub większym stopniu wyznają zasadę celu uświęcanego przez środki. Obaj zostali też pomyślani jako antagoniści z Wielkim Ujawnieniem swej roli, co bezapelacyjnie lepiej wypadło w przypadku Rose’a – choć można podejrzewać, iż „coś jest na rzeczy“, to nie zdradzają go wcześniej ani jego własne słowa, ani nawet wygląd. Na tym podobieństwa się kończą. Podstawowa różnica między postaciami polega natomiast na tym, że nieodłączną częścią planu jednej z nich jest LUDOBÓJSTWO NA ŚWIATOWĄ SKALĘ. Właśnie tak. Piękno, którego Lysandre tak pożąda, ma zostać zapewnione przez rozwiązanie problemu przeludnienia i wyeliminowanie wszystkich (ludzi i Pokemonów), którzy nie należą do założonego przezeń Teamu Flare. Cóż za błyskawiczna eskalacja, prawda? Villain pełną gębą, a fakt ronienia łezki przy słowach „gdyby tylko istniał inny sposób“ niczego w tej kwestii nie zmienia. Rose prezentuje natomiast zgoła odmienne podejście – istotnie, wybudzając Eternatusa z hibernacji niemal sprowadza na region apokalipsę, ale warto zwrócić uwagę, że ze wszystkich sił stara się minimalizować straty.
87