Rok 1968
nionej w trakcie omawianych tu wydarzeń aktywności i jeśli tak, abym wpadł na Fredry 7 do Rady Okręgowej Zrzeszenia Studentów Polskich. Wpadłem. I zostałem na dłużej. Studenckie wystąpienia roku 1968 niczego nie osiągnęły, jeśli patrzeć na nie z punktu widzenia realizacji zgłaszanych w ich trakcie żądań. Jednak wytrąciły ze swoistego letargu
dużą część mojego i młodego wówczas pokolenia. Byliśmy obecni później na różnych często pozycjach w wydarzeniach, które miały nadejść i w trakcie których oczekiwania formułowane przez nas w 1968 roku zostały rozbudowane i w znacznej mierze spełnione. Czy na zawsze?
Maria Zmierczak-Nowak
Marzec 1968 w ZSP W marcu 1968 roku byłam studentką IV roku prawa i wiceprzewodniczącą Rady Uczelnianej Zrzeszenia Studentów Polskich (SZP) do spraw Nauki. Przewodniczącym Rady był wówczas Tadeusz Kiełczewski, w Radzie działali między innymi: wiceprzewodniczący Andrzej Olszanowski, Michał Karoński, Jola Karońska, Zosia Sułek, Ania Łopatka, Ewa Śmierzchalska, Ali Bryl, Zbyszek Theus, Andrzej Klemenski i wielu innych, przepraszam, że niewymienionych. To, co tutaj opisuję, jest czysto subiektywne, opieram się na moim kalendarzu. W sobotę, 9 marca mieliśmy – Tadeusz, Andrzej i ja – udać się do Torunia, gdzie była jakaś ważna narada w sprawie programu ZSP. Miałam w piątek kolokwium, bardzo mi zależało na ocenach, ale po tym kolokwium wpadłam do Rady Uczelnianej na Stalingradzką, gdzie w akademiku „Hanka Sawicka” na I piętrze mieściła się siedziba Rady, z niezapomnianą etatową sekretarką panią Marią Lüty, i tam się okazało, że Andrzej nie pojedzie do Torunia. Uzasadnienie było takie, że ktoś musi zostać w Poznaniu, bo w Warszawie studentów leją, a Tadeusz wrócił z Warszawy w piątek i w nocy ruszył do Torunia. Pojechałam sama, a w rozmowie z Tadeuszem dopiero 9 marca w sobotę dowiedziałam się o Dziadach, o Dejmku i o tym, że w stolicy to nie robotnicy, a ORMO lało studentów. W Toruniu byłam 24
o 12.00, spotkałam się z Tadziem; wracał do Poznania w sobotę, a ja w niedzielę. Po powrocie, kiedy zrobiłam korektę sprawozdań ZSP-owskich, dowiedziałam się w poniedziałek, że na wtorek 12 marca zapowiedziano „pod Adasiem” wiec solidaryzujący się z warszawskimi studentami, na murach były hasła „Precz z Moczarem”, „Solidaryzujemy się ze studentami Warszawy”, „Precz z cenzurą”. O godzinie 14.00 we wtorek na terenie stołówki w „Hance Sawickiej” wisiała kartka „Adaś – 15.00”; podobno ktoś zbierał podpisy pod jakąś rezolucją. Ten wiec miał spokojny przebieg, złożono hołd Adamowi Mickiewiczowi, studentów zapraszano do Auli Uniwersyteckiej, zachęcał do tego też Tadziu Kiełczewski, ale oczywiście zebrani nie weszli i zapowiedzieli, że spotkają się wieczorem, o 20.00. Nie byłam na tym wiecu, bo zostałam wydelegowana na posiedzenie RU ZSP AM zamiast Andrzeja Gieca; to miało jakiś związek z Komisją Nauki, której Andrzej Giec był przewodniczącym w Radzie Okręgowej. W każdym razie na tym zebraniu zjawił się około 19.00 rektor Akademii Medycznej Michałkiewicz i błagał o spokój. W siedzibie Rady okazało się, że wiec o 19.00 był dość spokojny, że były hasła takie jak „Domagamy się demokratyzacji życia wewnętrznego”, wznowienia Dziadów, że palono jakieś gazety, ale podobno sekretarz wojewódzki PZPR Szydlak nie pozwolił rektorowi