Przegląd Wielkopolski ● 2021 ● 1(131)
ły dziesiątki etatowych funkcjonariuszy SB i 44 tajnych współpracowników. W sierpniu 1980 roku stanęła stocznia w Gdańsku. Jacek Kubiak z Lechem Dymarskim pojechali do strajkujących robotników z listem poparcia od poznańskich intelektualistów i pieniędzmi ze zbiórki na rzecz strajkujących. Jesienią 1980 roku do mieszkania państwa Kubiaków przy ul. Powstańczej, gdzie powstał i działał przez kilka lat poznański
SKS, przyjeżdżali ludzie z całej Wielkopolski po pomoc w zakładaniu Komitetów Założycielskich NSZZ „Solidarność”. Był to już adres znany i zaufany. Pan Feliks Kubiak, ojciec Jacka, współzałożyciela SKS-u, jako radca prawny weryfikował i rejestrował kolejne komisje zakładowe. W latach 1980/1981 wielu działaczy SKS-u i współpracowników włączyło się w tworzenie struktur NSZZ „Solidarność” i Niezależnego Zrzeszenia Studentów.
Bibliografia Kryptonim „Wasale”. Służba Bezpieczeństwa wobec Studenckich Komitetów Solidarności 1977-1980, wybór, wstęp i opracowanie Ł. Kamiński i G. Waligóra, Warszawa 2007. Studencki Komitet Solidarności w Poznaniu. Spojrzenie po czterdziestu latach. Studia i świadectwa, pod. red. J. Fiećki i P. Zwiernika, Poznań 2018.
Marcin Kęszycki
Inny świat To była pierwsza połowa lat 70. Byłem już studentem polonistyki. Jakoś ciągnęło mnie do tego teatru. Kręciłem się tam – w klubie „Od nowa”, gdzie była siedziba zespołu – prawie codziennie. Po jakimś czasie już tak awansowałem, że przedzierałem bilety przy wpuszczaniu do sali. I kiedyś – to była chyba impreza z okazji jego imienin – Lech Raczak mówi do mnie: „Jutro próba o 17. Przyjdź”. Trochę za młody, żeby być uczestnikiem Marca ’68, poczuwałem się do wspólnoty z pokoleniem Lecha Raczaka, Stanisława Barańczaka czy Adama Michnika. Marzec to było coś w rodzaju traumy, która ukazała całą zgrozę sytuacji politycznej, w jakiej żyliśmy. To były nie tylko pałki, ale i kampania antysemicka, która brzmiała jak podżeganie do pogromów. W sztuce podjęto wysiłek, żeby to doświadczenie jakoś rozliczyć, wyciągnąć wnioski. Była poezja. Nowa Fala. Oprócz Staszka
Barańczaka – Ryszard Krynicki, Krzysztof Karasek, Adam Zagajewski, Julian Kornhauser czy Jacek Bieriezin. Ogłoszony został literacki program „nieufności”. Ta „nieufność” to był program minimum, sposób zabezpieczenia się przed tym, co na zewnątrz, przed tą opresyjną zakłamaną rzeczywistością PRL. A na to nałożyła się jeszcze rewolucja, jaką zainicjował Jerzy Grotowski. Zainteresowanie Grotowskim przyniósł do Poznania Lech Raczak, a wcześniej jeszcze Zbigniew Osiński. To było zupełnie nowe spojrzenie na teatr, a przede wszystkim – na aktora. Nie był on już tylko „odtwórcą”, kimś, kto gra zadaną mu rolę, stawał się pełnoprawnym „twórcą”. Całym sobą, taki jaki jest – ciałem, osobowością, wiedzą, doświadczeniem, emocjami – poprzez improwizacje kreuje swoje przedstawienie. Z pełnym zasobem swych indywidualnych psychofizycznych cech. Tradycyjny teatr – tak to wtedy czuliśmy – to był taki „konkurs pięk53