Nauczyciele „nieufności”. Powstanie Studenckiego Komitetu Solidarności w Poznaniu
Szli krzycząc: Polska! Polska! — wtem jednego razu Chcąc krzyczeć zapomnieli na ustach wyrazu, Pewni jednak że Pan Bóg do synów się przyzna Szli dalej krzycząc: Boże! ojczyzna! ojczyzna. Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka, Spojrzał na te krzyczące i zapytał: Jaka?5 5 J. Słowacki, Przypowieści i epigrammaty, XXXV [w:] tegoż, Dzieła Juliusza Słowackiego, t. 1, Lwów 1909, s. 312 [podkreślenie – J.K.].
Marek Adamiec
Moje studia Egzamin wstępny na studia na Wydziale Budownictwa Politechniki Poznańskiej, o ile dobrze pamiętam, był 2 lipca 1960 roku i odbył się w tym samym terminie jak na większości uczelni technicznych w Polsce. Tematy egzaminacyjne też były identyczne w całym kraju. Składał się z dwóch części: pisemnej z matematyki oraz ustnej z matematyki i fizyki. Język obcy wprowadzono później. Wydarzeniem, które utkwiło mi w pamięci, była wystawa prac wykonanych przez studentów rysunków technicznych. Były rozwieszone na parterze, w holu i w korytarzach, by przybliżyć kandydatom na studia specyfikę ich przyszłych zmagań. Wywoływały, szczególnie wśród absolwentów liceum, efekt niezamierzony – lęk, że nigdy nie nauczą się tak kreślić; budziły też w nas wątpliwości, czy dobrze wybraliśmy kierunek studiów. Należałem do wątpiących, a moje przypuszczenia potwierdziły się na zajęciach – dopiero za siódmym razem asystent prowadzący przyjął mój rysunek, a nie był to wcale rekord. Absolwenci techników budowlanych z wyższością spoglądali na licealistów; oni w swoich szkołach nie takie wykonywali. Początek roku akademickiego: zakwaterowanie w akademiku, wykłady w salach amfiteatralnych, zasady korzystania z biblioteki, ćwi58
czenia, poznawanie nowych kolegów – wszystko nowe i frapujące. Przypominam sobie, że na moim pierwszym roku liczba dziewcząt nie przekraczała 10. Za kilka lat będą one stanowić niemal połowę wszystkich studiujących na uczelni. Pierwsze wykłady, prowadzone w salach amfiteatralnych, były zdumiewające po doświadczeniach wyniesionych ze szkoły średniej – nie były obowiązkowe i na niektórych przedmiotach sale świeciły pustkami. Wykłady z geometrii wykreślnej prowadzone przez prof. Wiktora Jankowskiego gromadziły zwykle dużą liczbę studentów. Rysunki na tablicy, często wykonywane kolorową kredą, były prawdziwymi dziełami sztuki. Pamiętam, jak na jednym z wykładów „kreski” profesor pomylił się w trakcie wykonywania rysunku. Zwrócił mu na to uwagę jeden ze studentów. Profesor podziękował i oświadczył, że czasem myli się specjalnie, aby sprawdzić, czy słuchacze rozumieją wykład, ale tym razem pomylił się rzeczywiście i przeprosił. Nic dodać, nic ująć. Tak rodziły się na mojej Politechnice autorytety. Pierwsza sesja egzaminacyjna to duży stres. Oblanie egzaminów skutkowało skreśleniem z listy studentów i ponownym zdawaniem egzaminu wstępnego. Gdy studiowa-