Nagrać album, który sam chciałbym usłyszeć Mijają lata, a Nocturnal wciąż łoi bezkompromisowy black/thrash najwyższej próby, nie bacząc na muzyczne mody. Pieczę nad tym wszystkim wciąż trzyma gitarzysta Avenger, a najnowszy album "Serpent Death" należy do najlepszych dokonań zespołu, chociaż reszta składu uległa zmianie. HMP: Pamiętam jak w roku 2001 kupiłem w Pagan Records waszego pierwszego singla "Slaughter Command". Od tamtej pory minęło 20 lat, w metalu przeminęło ileś mód i trendów, a wy wciąż jesteście wierni archety powemu, surowemu black/thrashowi. Musicie chyba całkiem dobrze czuć się w swojej niszy - list przebojów nie podbijecie, ale nie jest to ważne, skoro gracie to, co lubicie? Avenger: Miło słyszeć, że byłeś tam już w naszych wczesnych latach! Zwykle dostawałem świetne rzeczy z Pagan Records, jak Throneum, Damnation, Imperator i jeden z moich polskich faworytów Sacrilegium, album "Wicher". W każdym razie, w odniesieniu wobec mojej własnej muzyki, zawsze chcę nagrać album, który sam chciałbym usłyszeć i którego brakuje mi w dyskografiach innych
dla fanów czymś wyjątkowym, bo zawsze są ludzie, którzy są zainteresowani tego typu rzeczami, a ci którzy nie są... po prostu trzymają się albumów. Ponadto, ponieważ zazwyczaj wydawałem te EP-ki przez większość czasu w mojej własnej wytwórni, zawsze miałem coś w rękach, co mogłem rozprowadzić, handlując samemu. Wydałbym album tylko wtedy, gdy miałbym poczucie, że jest to bezbłędny materiał od początku do końca, i tak poza problemami ze składem, z którymi zawsze musieliśmy sobie radzić, jest to również powód, dla którego zajęło nam minimum cztery lata zanim wydaliśmy nowy album. Ponieważ skomponowanie materiału wysokiej jakości wymaga czasu i zawsze muszę być w odpowiednim nastroju, więc nigdy nie zmuszałbym się do ukończenia czegokolwiek tylko po to, by dotrzymać
Foto: Nocturnal
zespołów. Nie jestem uzależniony od sukcesu Nocturnal, więc oczywiście gramy to, co lubimy i nie obchodzi mnie, czy mainstreamowi ludzie lubią to co robimy, czy nie. Ten podziemny status podkreślacie również tym, że w waszej, całkiem obszernej dysko grafii, figurują tylko cztery albumy studyjne, roi się za to od singli, EP-ek i splitów? Preferujecie takie krótsze wydawnictwa, na pewno ciekawsze dla słuchaczy niż seryjnie produkowane albumy, gdzie często połowa zawartoś ci to jakieś wypełniacze? Cóż, w przeszłości, kiedy nie wszystko od razu trafiało do internetu, miałem wrażenie, że mniejsze wydawnictwa z różnymi wersjami naszych utworów i ekskluzywnym materiałem są
118
NOCTURNAL
jakiegoś wymyślonego przez siebie terminu. "Serpent Death" można śmiało określić nowym początkiem w historii Nocturnal, bo w porównaniu z poprzednim albumem 3/4 składu to nowy zaciąg? Masz rację... dla każdego, kto porównuje składy ze "Storming Evil" i nowego albumu, może to być zaskoczeniem, ale ponieważ Invoker (wokal) jest w zespole od 2017 roku, a reszta chłopaków od końca 2018 roku, dla mnie ten nowy początek faktycznie nie jest już taki nowy. (śmiech) Wcześniej też nie bałeś się ryzyka, kiedy do zespołu trafiła wokalistka Tyrannizer, co mogło wydawać się niektórym ortodoksom dość
śmiałym eksperymentem. Teraz też postawiłeś na zmiany, stąd powrót Nocturnal do męskiego głosu i akces Invokera? Cóż, płeć nigdy nie grała roli w naszej decyzji. Tyrannizer była po prostu właściwym wyborem w 2008 roku, kiedy dołączyła do zespołu i nigdy nie robiliśmy nic, żeby podkreślić fakt, że mamy teraz kobietę w zespole. Jeśli ktoś robił z tego wielką sprawę, to byli to inni ludzie, jak promotorzy, którzy umieszczali na swoich ulotkach napis "female fronted...", o którego usunięcie zawsze prosiliśmy, albo fani, którzy po prostu lubili nas za to, że mamy kobietę jako wokalistkę. Oczywiście dostawaliśmy też gówno od starszych fanów, którym nie podobało się, że mamy kobietę w zespole, ale z biegiem lat ludzie się do tego przyzwyczaili i stało się to normalne. Dla ludzi, którzy dopiero co nas poznali z nią na wokalu, to i tak było normalne. Kiedy odeszła i potrzebowaliśmy nowego frontmana, również nie chcieliśmy spełniać oczekiwań ludzi, upewniając się, że mamy inną kobietę na wokalu. Nie ma innej kobiety, która mogłaby dorównać Tyrannizer w duchu i postawie, więc mamy Invokera, który jest tak samo silny w duchu i postawie, a tak się składa, że jest mężczyzną. Metalowcy nigdy nie lubią zmian, szczególnie jeśli chodzi o wokalistów. Ja też nie lubię zmian, ale ludzie są ludźmi i muszę się z tym pogodzić. Moguncja to całkiem spore miasto, a i kraj związkowy Nadrenia-Palatynat nie narzeka na brak mieszkańców. Musi być jednak wśród nich krucho z perkusistami chcącymi grać siarczysty metal, skoro musieliście zwerbować Belga Johna Berry'ego? Znalezienie odpowiedniego perkusisty, który pasowałby muzycznie, emocjonalnie, duchowo i osobiście do zespołu było naprawdę trudnym zadaniem. W Johnie z pewnością znaleźliśmy taką osobę i fakt, że udaje nam się to nawet pomimo odległości mówi wiele o jego motywacji, która moim zdaniem jest tutaj kluczowym czynnikiem. Możesz mieć kogoś siedzącego obok, ale jeśli jego priorytety nie są takie same jak twoje, to nie zadziała. Więc czy odległość jest problemem? Tak... ale głównie dla Johna! (śmiech) Nie jest to pierwszy taki międzynarodowy transfer w waszej historii, bo przecież przed laty grała w Nocturnal Włoszka Jex - metal nie zna granic, to coś uniwersalnego i ponad podziałami? Niewiele osób pamięta o Jex, która była częścią naszego pierwszego składu koncertowego w latach 2002/2003. Grała na drugiej gitarze i nagrała z nami 7-calową EP-kę "Fire Of Revenge", a przy okazji jest też kobietą o silnym charakterze. Niestety, nie układało się nam najlepiej, więc wyrzuciliśmy ją przed nagraniem "Arrival Of The Carnivore", co z perspektywy czasu okazało się być naszym nie najlepszym posunięciem. Ale OK, byliśmy młodzi i głupi i nadal czuję się źle z tego powodu, kiedy myślę o tym, jak to się wtedy potoczyło, ale trudno, to było już ponad 15 lat temu. Mieszkała wtedy w Niemczech, ale w okolicy Ruhry, czyli około dwóch godziny jazdy samochodem w jedną stronę od miejsca, w którym odbywały się nasze próby, co stanowiło problem mimo motywacji, ponieważ nie miała prawa jazdy. A jak do składu trafił basista Incinerator? Też znaliście się wcześniej, co ułatwiło sprawę?