początkach gatunku. Jestem też fanem Uriah Heep - jest coś bardzo specjalnego w partiach basu z tamtych lat. Harris też to zauważył.
Wciąż potrafimy kopać tyłki W czasach pozbawionych muzyki na żywo Destruction wydaje na DVD i Blu-Rayu koncert "Live Attack", zarejestrowany w klubie Z7 w Szwajcarii w samym środku pandemii. Premierę zaplanowano na 13 sierpnia 2021. Zagrać i nagrać - to jedno, ale wydanie tego wydarzenia na fizycznym nośniku też wcale nie należało do najprostszych zadań. O zanikającej fizyczności, współczesnej kondycji thrash metalu, niespodziankach w setliście, ulubionych horrorach i… nadchodzącej studyjnej płycie, na której teksty czerpią z doświadczeń z minionego roku opowiedział lider zespołu, wokalista i basista Marcel "Schmier" Schirmer. HMP: Dzięki, że zgodziłeś się na rozmowę. Oprócz bycia dziennikarką w HMP gram też na basie, więc bardzo się cieszę, że możemy porozmawiać jak basista z basistą. Schmier: Więc jesteś moją koleżanką po fachu! (śmiech) Można tak powiedzieć (śmiech). Wiem, że nie wybrałeś basu, to bas wybrał ciebie. Zespół poszukiwał kogoś na to stanowisko i postanowiłeś spróbować. Wracając myślami do tamtego okresu, zgodziłbyś się ponownie czy
Bycie grającym na basie frontmanem jest wyjątkowo powszechne w thrash metalu. Peter Steele w Carnivore, Tom Angelripper w Sodom, Cronos w Venom, jeśli zgodzimy się, że to podwaliny tego gatunku i oczywiście twoja rola w Destruction. Czy bas jest stworzony do thrashu? (śmiech) Myślę, że to się narodziło z kompromisów - w tamtych czasach Destruction trudno było znaleźć wokalistę, a ktoś musiał to robić, więc najlepiej było dać tę robotę basiście. Nie wiem, jak to wyglądało u innych ze-
Przejdźmy do nowego live albumu Destruction. Podczas pandemii wszyscy stęskniliśmy się za graniem na żywo i "Live Attack" przywraca trochę te utracone doświadczenia. Jak Covid-19 wpłynął na twoje życie jako muzyka i kompozytora? Skomplikowana kwestia. To był czas wielu frustracji, walki z systemem i faktem, że nie mogliśmy koncertować. Nie pozwalali mi grać, a więc wykonywać mojej pracy. Szukaliśmy sposobów na to, by pozostać blisko naszych fanów. Nie mogliśmy zobaczyć się z nimi na żywo, więc utrzymywaliśmy kontakt wydając spontaniczne rzeczy. Jedną z nich był właśnie live album z zeszłego roku, teraz pracujemy nad DVD i Blu-rayem, które mają wyjść tego lata. Chcieliśmy pozostać aktywni przez cały rok: specjalne pandemiczne koncerty, z utrzymaniem bezpiecznego dystansu, czasem nawet dwa jednego dnia, lub dwa dni z rzędu w tym samym miejscu. Próbowaliśmy wszystkiego. Więc byliście zajęci. Tak, nie tak jak zawsze, ale zajęci uczeniem się, jak zaadaptować się do nowych warunków. Live stream też wymagał sporo pracy, dużo więcej, niż nam się wydawało. Myślę, że sporo wynieśliśmy z pandemicznej rzeczywistości. Najważniejsze, że mieliśmy kontakt ze słuchaczami dzięki mediom społecznościowym i platformom streamingowym. Nawiązaliśmy też wiele nowych kontaktów marketingowych co do merchu. To wszystko pozytywne strony pandemii, która jest jednak dość okrutna. Nie wydaje ci się, że wątek pandemii mógłby być dobrym tematem na thrashowy album czy tekst? Kolejnym krokiem w stylu całej tej estetyki wojny nuklearnej. (śmiech) Nie mam pojęcia, ale jestem pewien, że gdy to się skończy, nikt już nie będzie chciał o tym słuchać. Ludzie mają już dość. Mimo to, pisząc teksty na nowy album skupiłem się może nie na samej pandemii, ale na jej skutkach i okolicznościach. Wiesz, tych wszystkich rzeczach, które wydarzyły się w trakcie: problemach psychicznych z jakimi zmagają się ludzie, nadużyciach władzy. Pandemia pokazuje słabości gatunku ludzkiego. O nich właśnie mówią teksty z nowej płyty. Już prawie skończyliśmy nagrania, to ostatnia prosta.
Foto: Destruction
żałujesz, że nie miałeś szansy stać się, na przykład, shreddującym gitarzystą? O nie, jestem szczęśliwym, spełnionym basistą. Uwielbiam moją pracę i ten instrument. Przez te wszystkie lata uczyłem się, jak odnaleźć własną tożsamość, własne brzmienie i styl. Cieszę się, że mi się to udało. Nie chciałbym być gitarzystą, myślę, że basiści pozostawiają zawsze trochę niedomówień i jest to coś dobrego. Szanuję wszystkich, którzy wybrali gitarę, ale kocham swój bas. Rozumiem. To zawsze krok bliżej do bycia jak Lemmy, prawda? Tak! Wiesz, większość ludzi nie rozumie, jak ważnym elementem jest bas. Gdy tylko przestaje grać, wszyscy orientują się, że czegoś brakuje. To istotna część nie tylko rock and rolla, ale i muzyki ogółem.
12
DESTRUCTION
społów. To też kwestia tego, że dla wielu idolem był wtedy Lemmy, który inspirował masę muzyków thrash metalowych. W latach 80. miał już status ikony. Byli oczywiście inni słynni i dobrzy basiści, którzy spełniali się na stanowisku wokalisty, jak Geddy Lee z Rush. Ale thrash był przede wszystkim zainspirowany Motorhead. Muszę cię zapytać o ulubione linie basu - założę się, że to coś właśnie od Rush. Gdy jesteś basistą musisz kochać Rush! Geddy jest superikoną o bardzo unikalnym stylu gry. To trudne pytanie, ale muszę przyznać, że jestem wielkim fanem Iron Maiden i myślę, że najlepsze linie basowe w metalu napisał Steve Harris. Ukradł mnóstwo patentów od basistów z lat 70. i umiejscowił je w heavy metalowym graniu. Granie wszystkich tych wysokich nut i oktaw nie było aż tak powszechne w
Koncert z "Live Attack" został nagrany w samym środku pandemii, w klubie Z7 w Szwajcarii. Dlaczego akurat to miejsce? Co jest w nim specjalnego? Jesteśmy rozrzuceni po kątach Szwajcarii, Francji i Niemiec - tam mieszkamy. Jesteśmy Niemcami, ale szwajcarska scena i kluby bardzo nam odpowiadają. Z7 to jeden z najlepszych klubów w Europie. Widzieliśmy tam na żywo mnóstwo zespołów, sami zagraliśmy sporo koncertów. To fantastyczne miejsce. Kiedy wpadliśmy na pomysł zarejestrowania live streamu, wiedzieliśmy, że Z7 to najlepsza opcja. Znaliśmy właściciela, wszystkich pracowników. Poprosiliśmy ich o specjalne covidowe zezwolenie, żeby móc to zrealizować, wiesz, zazwyczaj wynajmowanie nowych, tak wielkich miejsc jest bardzo drogie. Z Z7 automatycznie poczuliśmy więź. Jest też bardzo blisko mojego domu, przy granicy od strony niemieckiej, to jakieś pół godziny drogi samochodem.