ny rozwój zespołu.
Odkrywanie nowych terytoriów Saratan każdą kolejną płytą potwierdza, że orientalny metal to stylistyka dla tego zespołu wymarzona. Piąty album krakowskiej grupy "Nabatea" to, kolejny w jej dorobku, klasyczny concept album, płyta wielowymiarowa i urzekająca rozmachem artystycznej swobody. O kulisach jej powstania opowiadają Jarosław Niemiec i Małgorzata "Maggie" Gwóźdź. HMP: Wyobraźmy sobie sytuację, że komuś spodobał się wasz pierwszy album "The Cult Of Vermin", po czym na kilkanaście lat stracił kontakt z Saratan, jakimś cudem nie słyszał kolejnych płyt. Odpala "Nabatea" i jaka jest jego reakcja? Rozczarowanie czy pozyty wne zaskoczenie? Jarosław Niemiec: Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Pewnie części osób spodoba się rozwój i odkrywanie nowych muzycznych terytoriów. Na pewno znajda się też tacy, dla których zmiany w naszej muzyce zaszły za daleko. Naszą pierwszą płytę od "Nabatea" dzieli kilkanaście lat i w tym czasie miało prawo wiele się wydarzyć. Jesteśmy innymi muzykami, ludźmi, niż kiedy wydawaliśmy nasz debiut. Niemniej jednak sądzę, że ten kierunek orientalny w naszej muzyce zawsze był i można było się tego spodziewać, że w miarę zbierania doświadczenia i rozwijania się muzycznie, będziemy podążać w tym kierunku. Zresztą jest wiele zespołów diametralnie zmieniających swoją stylistykę na przestrzeni lat. Nie sądzę, żeby to mogło kogoś dziś dziwić. Małgorzata "Maggie" Gwóźdź: Z perspektywy babki dołączającej do zespołu w zaawansowanym okresie jego rozwoju - tak, to może dziwić, ma nawet prawo szokować. Już moje dołączenie uznawałam za zbyt kontrowersyjną decyzję chłopaków. Pewnie nie każdy z odbiorców był wtedy "zadowolony". Niemniej to zażarło, szczególnie za granicą, gdzie kupiono nas w pełni z nową wizją, odważnym krokiem dalej i przemyślanym planem na przyszłość.
Każdy kolejny album pokazuje konsekwencję w obranym kierunku. Również każdy kolejny projekt jest coraz bardziej zaawansowany muzycznie, wchodzi level wyżej w trudności kompozycji, instrumentarium i zaawansowanej realizacji. Wymagający i stroniący od bylejakości słuchacz będzie zadowolony. O to przecież chodzi. Obecne wcielenie Saratan może nie fascynować zwolenników mocniejszych czy ekstremalnych odmian metalu. Jednak z drugiej strony macie szansę przyciągnąć takich słuchaczy, dla których graliście kiedyś za ostro, zbyt jednowymiarowo, a obecne połączenie metalu i muzyki etnicznej czy orientalnej w waszym wydaniu jest dla nich interesujące? Małgorzata "Maggie" Gwóźdź: Jest unikalne. I intrygujące. Target wciąż pulsuje, od totalnego negatywu po fascynację. Obserwujemy ruch nowego materiału po świecie i fakty cieszą. Wyszliśmy już dawno daleko poza własne, rodzime podwórko. Osobiście bardzo cieszę się z każdego mocniejszego uderzenia w kompozycjach Jarka. "Nabatea" w tym względzie całkowicie mnie zaspokaja. Jarosław Niemiec: Ciężko byłoby w ten sposób kalkulować. Po prostu robiliśmy to co nam się muzycznie podobało. Uznaliśmy, że w naszej muzyce chcemy mieć więcej etnicznych instrumentów; następnie, że chcemy mieć bardziej zróżnicowane wokale, a na koniec, że chcemy skupić się na orientalnym klimacie. To była ciągła zmiana i w moim odczuciu natural-
Bardzo ważna wydaje mi się w tym kontekście również wasza własna satysfakcja, bo przecież nie gracie dla fanów, poklasku czy sławy - chcecie realizować się w stylistyce, która was kręci, a cała reszta, w tym zainteresowanie słuchaczy, to już tylko bardzo miły, ale jednak dodatek? Małgorzata "Maggie" Gwóźdź: Od lat podziwiam konsekwencję Jarka i patrzę z radością, jak jego odważne pomysły sprawdzają się i odnoszą sukces. Chyba nie miałabym tyle odwagi i zaparcia, co on, żeby cisnąć w kierunku, w którym ostatecznie poszliśmy. Prawdą jest jednak, że nie samym mainstreamem żyje twórca. Chyba jesteśmy już zbyt starzy i zbyt doświadczeni, żeby tylko komercyjny sukces i piski młodszego pokolenia pod sceną były celem samym w sobie. Z nami pogadasz raczej o czymś więcej. Jeszcze nie tak dawno, bo w latach 80. i 90., niezależnie od rodzaju uprawianej sztuki, twórcy jako w sumie wartość nadrzędną stawiali intelektualne wzbogacanie jej odbiorców. Obecnie wygląda to zupełnie inaczej i zdecydowanie gorzej, ale Saratan wciąż jest jednym z zespołów, proponujących słuchaczom ambitną, wielowymiarową i nieoczywistą muzykę - wolicie tkwić w niszy niż iść na łatwiznę, na tak zwany lep komercji? Małgorzata "Maggie" Gwóźdź: Odbiorca wrażliwy, wymagający, świadomy, zdolny do zasłuchania i wysłyszenia kunsztu jest najlepszą nagrodą. Dla niego warto robić to na sto procent. To wszystko zaczęło się przed nagraniem albumu "Martya Xwar", na którym odważniej sięgnąłeś po tar. Co cię do tego skłoniło? Szukałeś nowych dróg rozwoju, tak jak kiedyś wielu innych muzyków, czułeś, że tradycyjne, metalowe instrumentarium zaczyna cię powoli ograniczać? Jarosław Niemiec: W 2006 roku pojechałem do Azerbejdżanu i tam kupiłem swój pierwszy
Foto: Saratan
120
SARATAN