wspólnie czas i cieszymy się swoją obecnością. Myślę, że to w tym wszystkim najważniejsza rzecz.
Game Over Choć większości z Was serce podeszło do gardła, gdy zobaczyliście tytuł najnowszej płyty U.D.O., nie ma powodów do obaw. Ani zespół U.D.O., ani mistrz tej ceremonii, czyli sam Udo nie zamierzają żegnać się ze sceną. Wręcz przeciwnie! Na płytę trafił bardzo optymistyczny kawałek o nieprzemijalności heavy metalu, nadziei na jego trwałość, a sam tytuł płyty odnosi się do czasu pandemii, która - jak wyraża nadzieję Sven Dirkschneider - wkrótce będzie pieśnią przeszłości. Nazwisko Svena to nie przypadek... Oczywiście nie omieszkałyśmy zapytać go, jak to jest być dzieckiem znanego heavymetalowego wokalisty. ven, grasz z ojcem w jego wszystkich HMP: Sv grupach, także w DATOG. Jak się czujesz jako członek "old gang"? Sven Dirkschneider: (śmiech) Granie z nimi to świetna sprawa! Znają mnie od dzieciństwa, to znaczy, oczywiste jest, że mój ojciec dobrze mnie zna, tak jak Peter (Baltes) i Stefan (Kaufmann). Ci ludzie byli przy mnie przez całe życie. Teraz nareszcie mogę z nimi współpracować w muzycznym kontekście. To miłe. Czuję
ciągnęło mnie do heavy metalu. Kiedy chodziłem do szkoły, pojawiały się te typowe pytania, "kim jest twój ojciec", "co robi twoja matka" i wtedy dopiero robiło się dziwnie. Mówiłem: "tak, mój ojciec jest wokalistą heavy metalowym" i wszyscy byli zdziwieni, że to prawdziwa praca! Czasem rodzice podchodzili do mojej mamy i mówili jej "hej, słuchałem kiedyś Accept", więc wiesz, to bywało niekomfortowe, ale nigdy nie miałem z tym żadnego problemu. Większość
Foto: U.D.O.
się zaszczycony i jestem im bardzo wdzięczny za dane mi możliwości. Na jakim etapie życia uznałeś, że chciałbyś grać wraz z ojcem? Jako dziecko lub nastolatek myślałeś raczej, że "heavy metal to muzy ka ojców i dziadków" czy uważałeś, że bycie synem wokalisty metalowego to zaleta? Nie obawiałeś się ciągłych porównań, decydując się iść tą samą ścieżką? Nigdy nie miałem etapu, na którym nienawidziłbym muzyki, którą grał mój ojciec. Jeśli chodzi o heavy metal, zawsze czułem się w tym temacie swobodnie, zarówno jeśli chodzi o muzykę, którą puszczał w domu, jak i tą, którą wykonywał. To zawsze było coś, czego sam chciałem słuchać. Jako nastolatek poszedłem nieco inną ścieżką, kiedy zaczęły mnie interesować punkowe klimaty, głównie amerykański punk. Miałem wtedy swój zespół, Damaged, który też grał raczej w takim stylu, ale zawsze
146
U.D.O.
osób uważała, że to świetna sprawa. Moment, w którym faktycznie zacząłem grać z ojcem, był tak naprawdę bardzo spontaniczny. Gdy w 2014, może 2015 roku szukał perkusisty, byłem akurat na trasie z Saxon, zagrałem z nimi pięć koncertów. Mój ojciec pojawił się na jednym w 2014r., to było w Berlinie, żeby spotkać się z chłopakami z zespołu i oczywiście ze mną. Porozmawiali chwilę z Biffem, zdradził mu, że potrzebuje perkusisty i zapytał, czy może kogoś polecić. Biff na to: "tak, dlaczego nie weźmiesz swojego syna? Widzę, jak gra każdego dnia, na każdym soundchecku i jest fantastyczny! Dlaczego mielibyście nie współpracować?". Wtedy ojciec podszedł do mnie i zapytał, czy chcę dołączyć do zespołu. Myślę, że podjęcie decyzji zajęło mi ze dwa tygodnie, musiałem przemyśleć, czy dam sobie radę, czy nie. Finalnie się zgodziłem i zupełnie tego nie żałuję. Tworzymy zgrany team. Razem piszemy muzykę, teksty, linie wokalu. Po prostu miło spędzamy
Jak fascynacja punk rockiem wpłynęła na ciebie jako muzyka? Czy sposób gry, który wtedy wypracowałeś, pomaga ci nadal przy graniu heavy metalu? Zdecydowanie przydaje się przy graniu heavy metalu. Kiedy grasz punka, uczysz się budować prędkość. To szybka muzyka, pełna szalonych przejść i innych ciekawych wypełniaczy. Myślę, że to mi bardzo pomogło. Ale kiedy zacząłem się uczyć, jak grać metal, musiałem zrobić krok wstecz i poczuć groove. Punk też ma oczywiście swój własny, wyjątkowy groove, ale to coś innego. Musisz przyspieszać i tak dalej. Kiedy grasz materiał U.D.O. albo Accept, większą wagę przykładasz do właściwego tempa. To było coś, czego musiałem się na nowo nauczyć, uporządkować sobie tempo we własnej głowie, stać się swoim własnym metronomem, gdy wychodzę na scenę. To poziom wyżej od tego, co robiłem, grając punk rocka. Wydaje mi się jednak, że to świetna muzyka, żeby z jej pomocą się rozwinąć. Jako młody członek współczesnej sceny metalowej, śledzisz to, co dzieje się obecnie w heavy metalu, masz ulubione, nowe zespoły? Ten gatunek zdecydowanie przeżywa teraz drugą młodość. Oczywiście! Uwielbiam Amaranthe, słucham ich cały czas, kiedy jeżdżę samochodem. Mają świetne i bardzo dobrze przemyślane kompozycje. Śledzę wszystko, co wydają. Bardzo lubię również Eclipse, nie wiem, czy o nich słyszałaś, to szwedzki zespół. Cenię ich za songwriting. Tak więc śledzę, co dzieje się na obecnej scenie, lubię rzeczy w stylu Beyond the Black. Oczywiście nadal słucham również staroci. Uwielbiam oldschoolową muzykę, ale to bardzo ważne, żeby czerpać inspirację także z tej nowej. Jeszcze zanim wydaliście "Game Over", miałam następująca refleksję. Skoro DATOG to lżejsza i bardziej melodyjna strona Waszej (Twojej i Udo) muzyki, to musicie sobie ten ciężar odbić na "Game Over". Kiedy przesłuchałam "Game Over" okazało się, że są na niej tradycyjnie zarówno melodyjne, jak i cięższe kawałki. Pisząc utwory do zespołów czy projektów zastanawiacie się nad balansem ciężaru i lekkości, czy przychodzi wam to naturalnie? To zdecydowanie przychodzi naturalnie. W U.D.O., a szczególnie na "Game Over", każdy członek zespołu bierze udział w procesie tworzenia. Cała piątka rzuca pomysłami i razem pracuje. Kiedy ktoś mówi "mam na ten kawałek taki pomysł, spróbujmy zrobić to w ten sposób", reszta go słucha i ma otwarty umysł. To najważniejsza rzecz. Balans tworzy się naturalnie. Ktoś ma pomysł, w którym jest więcej melodii, a ktoś inny chce cięższy riff. Oba mogą pasować. Finalnie i tak uważamy, że jeśli kawałek nie chwyta od pierwszych minut, na przykład, gdy próbujesz ułożyć linię wokalu i od razu nie pasuje, to lepiej jest go odrzucić. Nie jesteśmy tym typem ludzi, którzy pracują sześć miesięcy nad jednym utworem. Jeśli dany pomysł od razu ci pasuje, to znaczy, że to będzie dobry numer. Zazwyczaj wszyscy spotykaliśmy się w studio twarzą w twarz, żeby razem pracować. Ale teraz, z powodu koronawirusa, musieliśmy przerzucić się na Skype'a i Zooma. Jestem dumny z końcowego efektu i że byliśmy w