Motyw kociego tyłka Duński Killing to jedna z ciekawszych kapel thrashowych, które pojawiły się ostatnimi laty (chociaż muzyków ją tworzących za nowicjuszy uznać raczej ciężko). Perkusista Jesper Skousen opowiedział nam o historri swej obecnej kapeli, powstaniu ich pierwszego długograja "Face the Madness" oraz paru innych dość zabawnych kwestiach. HMP: Witaj Jesper. Killing jest zespołem, który nawet nie próbuje ukryć faktu, że kontynuuje spuściznę thrashowych legend. Pamiętasz może, jak fascynacja tym gatunkiem się zaczęła? Jesper Skousen: Cześć. Właściwie każdy z nas zaczynał jako nastolatek od słuchania thrash metalu. Metallica, Megadeth, Slayer, Sepultura, Exodus, Testament, Annihilator, Kreator, Sodom, Anthrax itd. były ogromną częścią tego, co było wówczas grane na naszych zestawach stereo. Słuchaliśmy też wielu innych zespołów grających hard rock i heavy, ale to właśnie thrash metal był naprawdę czymś, z czym wszyscy mogliśmy się w pełni identyfikować. Tak więc nasza fascynacja i mi-
nowych kapel uprawiających thrash. To chyba dobrze świadczy o kondycji tej sceny. Myślę, że to jest świetne. Jak wspomniałem, pasja i miłość do thrash metalu zawsze były dużą częścią naszego życia i osobiście śledzę ten gatunek od lat 90-tych. To było niesamowite, kiedy stare zespoły zaczęły ponownie wypuszczać pełne thrashowe albumy po okresie eksperymentów. Nie żeby nie było żadnych świetnych albumów w tym okresie, ale myślę, że wszyscy możemy się zgodzić, że większość klasycznych thrashowych albumów pojawiła się w latach 80-tych. W każdym razie, kiedy nagle powrócił oldschoolowy thrash metal, pojawiło się też wiele młodych zespołów, które również wypuszczały świetne albumy. Od tego
Foto: Camilla Lund
44
łość do gatunku pojawiła się dość wcześnie i trwa po dziś dzień. Rozmawialiśmy o graniu thrash metalu od wielu lat, ale byliśmy zaangażowani w inne projekty muzyczne. Dopiero nasz wokalista i basista, Rasmus Soelberg, zapytał resztę z nas, czy chcielibyśmy spróbować grać thrash metal. Zaczęliśmy myśleć o tym poważnie. Wszyscy byliśmy podekscytowani pomysłem i mentalnie na to gotowi, ale tak jak powiedziałem, w tym momencie działo się wiele innych rzeczy i mieliśmy niewiele czasu. Ale mimo to udało nam się spotkać na próbie po raz pierwszy w grudniu 2013, aby zobaczyć, co z tego wyjdzie. Inne projekty zaczęły oddalać się na dalszy plan, a potem zupełnie zanikać. Kilka lat później mieliśmy więcej czasu, by skupić się na Killing. Teraz jest on głównym zespołem dla nas wszystkich.
czasu ten gatunek po prostu eksplodował, a dziś mamy więcej thrashowych zespołów niż kiedykolwiek. Lubię to, ale też stałem się bardziej selektywny w odniesieniu do nowych zespołów, które zaczynam śledzić i których kupuję albumy. To, że zespół gra thrash metal, nie oznacza, że automatycznie staję się jego fanem. Właściwie, większość nowych thrashowych zespołów, które naprawdę lubię, to te, które również dodają do muzyki trochę speed metalu, dobrymi przykładami są Evil Invaders, Bütcher i Vulture, lub grający naprawdę agresywny i brudny thrash, jak Slaughter Messiah, Evilcult, Amorphia, Deathhammer, Reaper i Empiresfall, żeby wymienić tylko kilka. Ale myślę, że to niesamowite, jak zdrowa jest obecnie scena i jak grono fanów tej wspaniałej muzyki wciąż rośnie.
W dzisiejszych czasach ciągle powstaje masa
Chyba zgodzisz się ze mną, że najbardziej
KILLING
znanym thrashowym zespołem z Twojej ojczyzny jest Artillery. Miałeś kiedyś okazję ich spotkać osobiscie? Tak, wiele razy! Od wielu lat jestem wielkim fanem Artillery i myślę, że wydali jedne z najlepszych albumów thrashowych w latach 80tych. Pierwsze trzy albumy to czysta klasyka, a kiedy wrócili na dobre z "When Death Comes" w 2009 roku, po prostu odleciałem. Album "B.A.C.K." z 1999 roku też był dobry, ale "When Death Comes" uderzyło we mnie jak z moździerza. Fantastyczny album! Widziałem zespół na scenie niezliczoną ilość razy. To była wielka strata, kiedy Morten zmarł kilka lat temu, on i Michael to tak naprawdę dwie legendy dotyczące duńskiego metalu i mili faceci. Stary perkusista Carsten Nielsen również jest fantastycznym gościem, a ja jestem wielkim fanem jego gry na perkusji, odkąd tylko zacząłem słuchać Artillery. Kiedy odszedł, założył zespół punk rockowy o nazwie The Nimbwits. Powinieneś to sprawdzić, są naprawdę fajni. Mój stary punkowy zespół Shit Lord grał wiele koncertów z tymi kolesiami i za każdym razem była to świetna zabawa. Niestety Killing nie grało jeszcze koncertów z Artillery, ale mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi. Pierwszy utwór na waszym pierwszym albu mie "Face the Madness" nosi tytuł "Kill Everone". To trochę radykalna wizja, czyż nie? (śmiech) (śmiech) Cóż... Właściwie nie jest to piosenka o masowej destrukcji, ale mała kontynuacja naszej EPki "Toxic Asylum" i singla "Raise Your Anger". Nie chodziło o koncept dotyczący tekstów, ale grafika na okładki i nasz teledysk do "Raise Your Anger" miały myśl przewodnią. Zły lekarz, który zamienił pacjentów w zombie w tym obłąkanym szpitalu. I ta "historia" kontynuowana jest w piosence "Kill Everyone". Tekst napisał Rasmus Soelberg, ale na początku miał inny tytuł. Pewnego dnia wpadł na pomysł, aby przerobić tekst na kontynuację "Toxic Asylum" i ten pomysł świetnie wypalił. Tutaj historia opowiada o jednym z pacjentów lekarza, który chce kontratakować kontrolowany przez wewnętrzne głosy. Te głosy każą mu (pacjentowi) zabić wszystkich. Więc widzisz, że nie jest tak radykalne, jak się wydaje. (śmiech)) Zaitrygował mnie wstęp do "Straight out of Kattegat". Bardziej kojarzy mi się on z epickim heavy metalem niż thrashem. Historia tego utworu jest dość zabawna. Zaczęło się od naszego gitarzysty Rasmusa. Otóż wpadł on na pomysł nowej koszulki. Miał to być motyw kociego tyłka i napis "Straight Outta Kattegat". Przede wszystkim morze otaczające naszą okolicę nazywa się "Kattegat", a po duńsku "Kattegat" może oznaczać również koci tyłek. W języku duńskim "Killing" oznacza "kotek", więc żart był przeznaczony dla Duńczyków. Po chwili zgodziliśmy się, że tojednak trochę za głupie i postanowiliśmy porzucić ten pomysł. Ale tytuł brzmiał fajnie i szzerze mówiąc, trochę było go nam szkoda. Nagle nasz drugi gitarzysta, Snade, napisał tekst o legendarnym morskim potworze z Kattegat, który podobno atakował statki. Tak więc, kiedy nagrywaliśmy ten kawałek, chcieliśmy by miał krótkie intro nadające mu odpowiedni klimat. "Killing in Action" to zaś najdłuższy i najbardziej rozbudowany numer na albumie. Skąd się wziął ten pomysł? Tak, jest to najdłuższy kawałek na albumie.