śmy przez pandemię, wciąż znosiliśmy idiotyczne rządy Trumpa, a masowy ruch praw obywatelskich Black Lives Matter robił manifestacje we wszystkich większych amerykańskich miastach. To był stresujący czas dla wszystkich.
Według własnych zasad Zacznę trochę od dupy strony. Pamiętacie może polski zespół Mama, który to w roku 1987 wydał świetny album "Heavy Rock & Roll". Starsi być może pamiętają, młodsi pewnie zastanawiają się, o czym ten gość pierniczy. Jeśli macie ochotę, to sprawdźcie w wolnej chwili. Zdziwiło mnie jednak, że album ten razem z "Innym Niepotrzebni" grupy Non Iron jest dobrze znany Mattowi Johnsenowi, gitarzyście amerykańskiej formacji Pharaoh. Oczywiście to na tym zespole najbardziej skupiła się nasza rozmowa. HMP: Witaj, właśnie powracacie z pier wszym albumem po dziewięciu latach. Matt Johnsen: To wspaniałe uczucie! Tworzenie albumów Pharaoh jest dla mnie proces trudny i nieco niepokojący, więc nie ukrywam, że jego zakończenie jest dla mnie powodem do radości. Jednakże w tym przypadku fakt niewydawania albumu przez tak długi okres czasu naprawdę zaczynał mnie uwierać, szczególnie w ciągu ostatnich kilku lat. Wierz mi lub nie, ale doprowadzenie procesu nagrywania i wydania tej płyty to dla mnie wielka ulga. A co właściwie przez ten czas się z Wami działo? Skupiliśmy się na zwykłym, codziennym ży-
patrzysz na niego z pewnym dystansem? Kiedy się ukazał, szczerze mówiąc byłem średnio zadowolony. Brzmi on zbyt podobnie do "Be Gone", jak na mój gust. Chcę, żeby każdy album Pharaoh odróżniał się od pozostałych i miałem wtedy wrażenie, że na "Bury the Light" niestety się powtarzamy. Ale z perspektywy czasu myślę, że ten album ma swoją własną osobowość, różni się od "Be Gone" a kilka z utworów, które się tam znalazły należy do moich ulubionych. Na obecną chwilę jestem z niego bardzo zadowolony. Wciąż jednak bardzo obawiałem się, że przy nowym albumie mogę wpaść w tę samą pułapkę i zajęło mi sporo czasu, aby znaleźć formułę, która pomoże mi wytyczyć nowe kierunki rozwoju zespołu.
Foto: Pharaoh
ciu. Wiesz, wychowywanie dzieci, wykonywanie bezsensownej pracy w zamian za skromną kasę, itd. Chris Black oczywiście był bardzo zajęty High Spirits i różnymi innymi projektami, a Tim wydał albumy z XThirt13n i Angband oraz założył nową grupę o nazwie Helios. Pomagałem Chrisowi przy niektórych jego materiałach, na przykład przy większości wydawnictw Dawnbringer, 7" MetalUSAfer i LVPVS, plus kilka innych gościnnych solówek tu i ówdzie. Wszyscy mamy dzieci, chociaż te Tima są już dorosłe. Myślę, że wszyscy przekonaliśmy się, jak bardzo mogą one pochłaniać czas. Wasz ostatni album "Bury The Light" ukazał się w 2012. Czy przez te lata, jako twórca
50
PHARAOH
Żałuję tylko, że nie udało mi się skończyć wszystkiego wcześniej, ale cóż, takie jest życie. Tytul nowego wydawnictwa "The Powers That Be". Tytuł idealnie pasuje do lirycznej strony albumu. To świetne określenie na nasze aktualne czasy, ponieważ naprawdę wydaje się, że wszyscy jesteśmy targani przez siły, które w żaden sposób nie są odpowiedzialne za zwykłych ludzi. Siły, które istnieją są zbyt rozproszone, by się na nich skupić, a jednocześnie zbyt nieprzejednane, by się im przeciwstawić. Wiele tekstów do tego albumu napisaliśmy podczas lockdownów Covid-19 i czterech okropnych lat nieludzkiego przywództwa w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że to słychać. Przechodzili-
Mam nieodparte wrażenie, że "The Powers That Be" to najlepszy album Pharaoh od strony wokalnej. Tim brzmi niesamowicie. To dość zabawne, gdyż niektórzy krytycy twierdzą, że Tim brzmi lepiej niż kiedykolwiek, podczas gdy inni narzekają, że stracił swój głos. Zawsze kochałem głos Tima, i nie mówię tego jako facet, który gra z nim w zespole z nim, ale jako prawdziwy fan metalu. Przyjęcie Tima do Pharaoh wydawało mi się wtedy zbyt piękne, żeby było prawdziwe i nadal tak uważam, ale to było w 1998 roku. Nikt z nas nie młodnieje, a jak możesz sobie wyobrazić, śpiewanie w taki sposób jak Tim bardzo obciąża struny głosowe. Głos Tima zmieniał się na przestrzeni lat, ale jego fundamentalny charakter nie uległ zmianie. Jednak tym razem musieliśmy trochę poeksperymentować, by znaleźć jego nowe mocne punkty. Ostatecznie uważam, że było to warte wysiłku. Jeśli chodzi o jego faktyczne techniki ochrony głosu, cóż, nie wiem! Ale uczy też technik głosowych, więc to pewnie utrzymuje go w dobrej formie. Powiedz mi proszę, czy lockdown w jakikolwiek sposób wpłynął na proces nagrywania? Nagrywamy wszystko osobno, co oznacza, że najpierw nagrywamy perkusję, potem gitary, następnie bas i wokal, więc nigdy nie ma dwóch osób grających w tym samym czasie. Teoretycznie lockdowny nie musiały mieć na nas zbyt dużego wpływu. Zazwyczaj nagrywamy w studiu Matta Crooksa w Virginii (stan USA na południe od Waszyngtonu), jednak tym razem Chris nagrywał swoje partie perkusji w swoim domu w Chicago, a ja nagrywałem całą resztę w moim domu w Pensylwanii (kolejny wschodni stan USA, na północ od Waszyngtonu i na południe od Nowego Jorku). Brakowało mi zabawy związanej z pracą z Crooksem, ale poza tym, była to łatwa zmiana. Jeden z utworów na albumie nosi tytuł "Freedom". Czym w Twoim rozumieniu jest owa wolność? Świetne pytanie! To temat, który można by roztrząsać godzinami. Ale krótko mówiąc, wolność, ta prawdziwa oczywiście, to możliwość do życia według własnych zasad. Oczywiście pod warunkiem, że można to zrobić bez krzywdzenia innych lub uniemożliwiania im życia po swojemu. Oczywiście, nie jest to takie proste, co frustruje wielu ludzi, którzy uważają, że "wolność" powinna być binarną cnotą, czymś łatwym do zdefiniowania i obrony. Pomówmy o muzyce. Uwielbiam to zwolnie nie w utworze tytułowym. Podoba mi się ten rodzaj nagłego przesunięcia tekstury - wprowadza element zaskoczenia. Na dobrą sprawę fragment, o którym mówisz, wcale nie jest wolniejszy niż reszta utworu, który, w moim odczuciu, jest grany w stałym tempie. Jest po prostu cichszy, ale większość metalu jest tak pozbawiona zmian dynamiki, że samo ich stosowanie przez metalową grupę budzi szok. Szczerze można powiedzieć, że ten kawałek jest zainspirowany przypadkowymi