oraz przyjazny. To niesamowicie inspirujący muzyk, który pasowałby stylistycznie do Lycanthro. Dwukrotnie widziałem koncert Demons & Wizards w 2019r., tuż przed premierą ich najnowszego albumu. Te występy wypadły niesamowicie. Ów projekt zakończył się w momencie, gdy Jon Schaffer trafił do więzienia (śmiech). Nie wiem, czy takie wiadomości docierają do Polski?
Znamię Wilkołaka Kanadyjski wokalista i gitarzysta James Delbridge już od urodzenia w 1998r. garnął się do występowania przed publicznością. Zafascynowany metalem, wydał właśnie debiutancki longplay swojego zespołu Lycanthro "Mark Of The Beast". Zakręcił się w mediach społecznościowych i dzięki swej charyzmatycznej osobowości dynamicznie zdobywa kolejnych followersów. Oby więcej tak pozytywnych postaci reprezentowało najmłodsze pokolenie metalowców! Zapoznajcie się z jego pierwszymi krokami, zanim zostanie ikoną nowej dekady. HMP: Cześć James. Co słychać u Ciebie? Czy dzwonisz teraz z Ottawy? Nie byłem tam nigdy, ale wyczytałem, że o ile Nowojorczycy kochają swój Central Park, o tyle stoli ca Kanady jest jego większą wersją. James Delbridge: (patrzy nieruchomo bez słowa przed dłuższą chwilę, po czym odpowiada) Nie wiem o czym mówisz. Kanadyjczycy zwykli żartować, że Ottawę pamięta się jako stolicę, której się zapomniało - nic się tutaj nie dzieje (śmiech). Sceny metalowe w Toronto i w Montreal są większe, ale ottawskie zespoły trzymają się razem, nawet te grające różne gatunki metalu. Aczkolwiek podnoszący na duchu charakter power metalu motywuje Was, żeby jednak działać w tym kierunku?
ric-video w jednym filmiku. Ale to, o którym wspomniałem, że nakręcimy w czerwcu, ma bardziej rozbudowaną fabułę. Robimy co w naszej mocy, żeby dotrzeć do odbiorców. Nie możemy występować na żywo, więc każdego tygodnia organizujemy live-stream-chats na Instagramie, w których biorą udział nie tylko wszyscy członkowie Lycanthro, ale też goście specjalni. Cieszę się, że mogę przy tej okazji spotykać własnych muzycznych idoli. Jak widzisz, mam teraz na sobie koszulkę Leather Leone z Chastain, która bardzo mnie inspiruje i którą ostatnio gościliśmy. Przy czym nie chcemy, żeby przybrało to formę wywiadów, lecz talk-show - w tym sensie, że zachowujemy się swobodniej a fani mogą dołączać i również nawiązywać z nami interakcję. W efekcie, poznajemy osobiście wielu przedstawicieli wyż-
Foto: Lycanthro
O tak. Power metal faktycznie brzmi pozytywnie. Chociaż myślę, że każdy rodzaj muzyki potrzebuje zróżnicowania i nie wszystkie kawałki mojego zespołu Lycanthro są pogodne, to jedank zależy nam, aby ludzie dobrze się czuli, kiedy nas słuchają. A jak Ty się czujesz tydzień po wydaniu debiutanckiego LP Lycanthro "Mark Of The Wolf"? Szczerze, stresuje mnie to. Przed nami jeszcze mnóstwo pracy związanej z promocją. Staramy się szerzyć dobre słowo o Lycanthro w social mediach i w prasie. Planujemy też nasze pierwsze music-video. Nakręcimy je w czerwcu 2021. Hej, widziałem już Wasze video do "Evangelion". Zdaje się, że macie też lyric video? "Evangelion" łączy cechy music-video oraz ly-
54
LYCANTHRO
szych szczebli metalowego łańcucha pokarmowego. Na "Mark Of The Wolf" również pojawili się goście, np. profesjonalny chór kameralny w "Fallen Angels Prayer". W wywiadzie dla portalu BreathingTheCore powiedziałeś jednak: "Osobą, którą chciałbym zaprosić do wykonania utworu Lycanthro bardziej niż kogokolwiek innego, jest Hansi Kursch z Blind Guardian". Czy pokusiłbyś się o skomentowanie zakończenia jego współpracy z Jon'em Schaffer'em w ramach Demons & Wizards? Hansi absolutnie należy do moich najwspanialszych idoli. Za każdym razem, gdy ktoś pyta mnie: "kogo chciałbyś zaprosić do sesji nagraniowej Lycanthro?", odpowiadam: "Hansi!". Niesamowity wokalista. Spotkałem go na amerykańskim festiwalu w 2019 i mogę potwierdzić obiegową opinię, że jest on bardzo uprzejmy
Nie mieszkam w Polsce i nie śledzę polskich mass mediów, ale znajomi to widzieli. W każdym razie, sporo rozmawiamy o gościach, a jak sprawy się mają z regularnym line-up'em Lycanthro? Od momentu rozpoczęcia działalności w 2016 roku, tylko Ty pozostałeś w składzie? Może to cliché, ale naprawdę chodzi o różnice muzyczne. Ottawa jest death metalowa. Mało kto gra tu power metal. Zdarzało się, że dobrzy instrumentaliści dołączali, przez pewien czas fajnie nam się współpracowało, ale wkrótce dochodzili do wniosku, że to nie jest do końca ich styl. W porządku, świat kręci się dalej. Różnice w osobowości, ego, odmienne opinie na rozmaite tematy - takie rzeczy też stawały nam na drodze. Potrzebowaliśmy czasu, żeby skompletować właściwy skład. Myślę, że nareszcie się to udało. Dobrze się dogadujemy i każdy z nas ma te same gusta muzyczne oraz cele odnośnie przyszłości Lycanthro. Z obecnego składu tylko Ty grasz od początku do końca na całym "Mark Of The Wolf", przy czym nowy gitarzysta Forest Dussault zaprezentował ponoć kilka solówek gitarowych. Forest jest naszym nowym gitarzystą prowadzącym. Nie byłem zadowolony z partii gitarowych jego poprzednika Dave'a, po prostu nie brzmiały dobrze. A Forrest gra świetnie jak Luca Turilli lub Jeff Loomis. Bardzo wszechstronny muzyk. Kiedy do nas dołączył, niemal kończyliśmy album, ale poprosiłem, żeby zaprezentował kilka solówek. Słyszymy go w pierwszych pięciu utworach: "Crucible", "Fallen Angels Prayer", "Mark Of The Wolf", "Enchantress" oraz "In Metal We Trust". Nie oznacza to jednak, że te numery stały się nagle neoklasycznie wirtuozerskie. W "Into Oblivion", "Ride The Dragon" oraz "Evangelion" już nie? Nie. Tam ja wymiatam po jednej solówce. Co ciekawe, nigdy wcześniej nie spotkałem się z Forrestem, ponieważ dopiero co przeprowadził się do Ottawy. Dołączył do Lycanthro po tym, jak wywarł na mnie ogromne wrażenie warsztatem technicznym (w podesłanych plikach video). Cały album rozpoczyna się od Waszego koncertowego evergreenu "Crucible". Absolutnie. Zawsze go gramy. Nie zdarzyło się, żebyśmy rozpoczęli występ od czegoś innego. Publiczność reaguje najgoręcej właśnie na "Crucible". Wydaje się, że to nasz najlepszy utwór. Od pierwszego dnia, w którym go skomponowałem, trwa ponad siedem minut. Z jakiegoś powodu ciężko pisze mi się krótkie kawałki - zdarza się, że nawet te zwarte wydłużają się nagle do siedmiu lub nawet ośmiu minut, kiedy je wykonujemy. Choć "Crucible" jest długie, brzmi na tyle interesująco, że nie widzę potrzeby, aby go skracać. Słuchacze już mi mówili, że nie nudzą się przy nim. Inny utwór, z którego jesteś naprawdę dum-