Czas, jako naczynie na wszystko co było i co nadejdzie Nie ukrywam, że imponuje mi postawa reprezentowana przez muzyków Wheel. Panowie nie mają wielkiego parcia na sławę, a muzyka jest dla nich po prostu pasją, którą realizują na swoich warunkach i na tyle, na ile pozwala im życie rodzinne i zawodowe. Na "Preserved in Time" fanom przyszło czekać długie lata, ale efekt jest więcej niż zadowalający. Bez pędu by jak najszybciej wypuścić nowe wydawnictwo, Niemcy dopracowali album do najdrobniejszego szczegółu i zaowocowało to jakością, która nie przeszła bez echa w doomowym podziemiu. Na kilka pytań z tym związanych, odpowiedział mi w dość treściwy - żeby nie powiedzieć lakoniczny - sposób gitarzysta i główny kompozytor zespołu, Benjamin Homberger. HMP: Chciałbym zacząć od tego że to wielka radość móc z Wami porozmawiać, tym bardziej że od czasu wydania "Icarus" minęło aż 8 lat! Co było powodem tak długiej przerwy? Benjamin Homberger: Było wiele powodów tej ogromnej przerwy, ale głównym było to, że chcieliśmy być pewni co do utworów na album, częściej je próbowaliśmy, zrobiliśmy porządną przed-produkcję/demo... ale dla niektórych z nas przyczyną były też prawdziwe wydarzenia życiowe, takie jak rodzicielstwo czy nowa, codzienna praca. Skoro mówimy o ostatnich latach, to ciekawi
nam cotygodniową wspólną pracę w sali prób. Na początku były chęci, ale rzeczywistość szybko dała o sobie znać i okazało się to po prostu niepraktyczne. Jest on również wokalistą, który wymagał ode mnie, jako autora piosenek, linii wokalnych, których nie jestem przyzwyczajony pisać, ponieważ Arkadius zawsze pisze swoje własne melodie. Myślę, że każdy w zespole jest odpowiedzialny za swój instrument, co czyni zespół wyjątkowym, a nie przekształca go w "jednoosobowy projekt", czy coś w tym stylu. Jeszcze przed wydaniem "Preserved in Time", wypowiadaliście się o nowym mate-
Myślę też, że na naszych dwóch poprzednich albumach jest wiele mocnych piosenek, ale produkcja i/lub samo granie na tych nagraniach mogłoby być poprawione tu i ówdzie. Mam wrażenie że "Preserved…" to najdo jrzalsza pozycja w Waszej dotychczasowej dyskografii. Z pewnością najbardziej melodyjna, podniosła i chyba najbardziej przys tępna w odbiorze. Czy przez minione lata odczuwaliście swoją ewolucję muzyczną? Coś zmieniło się w Waszym podejściu do tworzenia? Myślę, że długi czas prób nad utworami i fakt, że nie znudziły nas one ani nie zmęczyły, były dobrym znakiem. Ale też zdobyliśmy więcej doświadczenia jako zespół, a ja jako autor piosenek. Pogadajmy o oprawie graficznej. Na okładkę płyty wykorzystaliście dzieło wiedeńskiego secesjonisty Kolomana Mosera. Kobieta dzierżąca klepsydrę budzi we mnie skojarze nie jakby niosła ją na wzór rytualnego naczy nia. Opowiedz o tym w jaki sposób doszło do wyboru grafiki i jak Wy ją interpretujecie? Najpierw mieliśmy tytuł "Preserved in Time", który pewnego dnia podsunął nam nasz perkusista Cazy. Początkowo pomysł był związany z mumią (która oczywiście też jest "zakonserwowana"), ale chcieliśmy też powrócić do naszej pierwszej okładki i sztuki secesyjnej. Przeszukiwałem Internet i przez przypadek znalazłam to zdjęcie. Na "Preserved…" nie ma utworu eponimicznego, gdzie więc mamy odnaleźć myśl zawartą w tytule? Czy czas to motyw prze wodni całej płyty? Czas jako naczynie na wszystko co było i co nadejdzie oraz zdolność postrzegania czasu jako ciągłego strumienia jest na pewno motywem przewodnim.
Foto: Wheel
mnie krótki epizod z 2018 roku, kiedy na stanowisku wokalisty Wheel pojawił się znany z Midnight Rider Micha Baum. Czy możecie zdradzić kulisy tej krótkiej współpracy? Nie zaowocowała ona co prawda opublikowaniem czegokolwiek, ale czy powstały wówczas jakieś materiały? Cóż, fakt że Micha jest z Koblencji, która jest bardzo daleko od Dortmundu, uniemożliwił
80
WHEEL
riale bardzo entuzjastycznie. Faktycznie album został bardzo ciepło przyjęty przez publiczność i krytykę. Czy mieliście wobec niego takie oczekiwania? Uważacie że faktycznie nagraliście najlepszą płytę w Waszej doty chczasowej twórczości? To jest najlepszy album od nas pod względem całościowym: produkcji, piosenek, dźwięku i oprawy graficznej - wszystko do siebie pasuje.
"After All" jest tu chyba tekstowo najbliżej tej tematyki. Brzmi jak swego rodzaju epitafium, hymn o przemijaniu. Stoi za nim konkretna historia? Jest to, jak powiedziałeś, piosenka z perspektywy zmarłego człowieka i jego pogrzebu. I to wszystko, nie ma żadnej głębszej historii. Ciekawi mnie również tekst do "Hero of the Weak", w którym bardzo bezpośrednio rozprawiacie się z terrorystycznymi poczynaniami islamu. Wydaje mi się że w dzisiejszych czasach trzeba mieć niezłe jaja żeby zacząć utwór od słów "Allah's hordes are gathered for their very last procession" a parę wersów niżej zaśpiewać "As warriors fed on anger fan the hellfire in the night". Opowiedzcie