Piewcy wojny March In Arms grają power metal, nie unikając przy tym odniesień do tradycyjnego heavy czy thrashu, opatrując swe kompozycje tekstami dotyczącymi wojen i konfliktów zbrojnych. Lider tej amerykańskiej grupy Ryan Knutson podkreśla jednak, że w żadnym razie nie są pod wpływem Sabaton, chociaż uwielbiają ten zespół. HMP: Przez blisko 10 lat byliście zespołem niezależnym, sami wydaliście dwa albumy podpisanie kontraktu z RFL Records jest więc pewnie dla was nie lada wydarzeniem? Ryan Knutson: Podpisanie kontraktu z RFL było dobrym posunięciem dla zespołu. Postrzegamy ich jako część naszej drużyny i z pewnością dają nam więcej możliwości, jeśli chodzi o rozpowszechnianie i promocję naszej muzyki. Ważne jest chyba również to, że dzięki tej umowie "Pulse Of The Daring" pojawi się w
ostatnimi dwoma wydawnictwami sprowadzał się do tego, że chcieliśmy, żeby wszystko było przygotowane z wyprzedzeniem. Dotyczy to oprawy graficznej, teledysków do singli i kampanii PR. Wszystko to może zająć dużo czasu. To coś deprymującego, kiedy ma się nowy materiał i nie można się nim podzielić ze słuchaczami, ewentualnie opublikować go tylko w wersji cyfrowej, ale to jednak nie to samo co wydanie na CD, kasecie lub LP, bo fizyczne nośniki w świecie metalu wciąż są istotne?
Czym jest dla was kolejny album? Następnym etapem, próbą sprawdzenia się, kiedy pojawiły się już pewne oczekiwania ze strony słuchaczy? Następny album jest już w trakcie pisania. Jeśli jest jakiś aspekt definiujący dotychczasowe brzmienie, to jest nim fakt, że w muzyce może być jeszcze więcej kontrastów. Zawsze byliśmy dumni z tego, że tworzymy albumy, które nie brzmią jak jedna i ta sama kompozycja, ale ten następny album być może będzie jeszcze bardziej kontrastowy. Materiał będzie miał szeroki zakres nastrojów i temp, ale z pewnością nadal będzie bardzo chwytliwy. Muzycznie to wciąż power metal, z odniesieniami do klasycznego heavy czy thrashu, a do tego kontynuujecie wątki tekstowe, dotyczące wojen i konfliktów zbrojnych - to wdzięczny temat dla metalowego zespołu? Od dziecka interesuję się historią, a w szczególności historią wojen. Myślę, że to niezwykle ważne, aby pisać teksty z pasji, aby wymyślić dobry materiał. W rzeczywistości brzmienie wielu naszych utworów jest pod wpływem treści tekstów i na odwrót. Zawsze będziemy porównywani z Sabatonem, który uwielbiamy, ale to nie oni mieli wpływ na March In Arms. Naprawdę jednak doceniam to, co robią i czuję, że Joakim i ja bierzemy na siebie historyczną odpowiedzialność za opowiedzenie tych ważnych historii tak dokładnie, jak to tylko możliwe w kilku zwrotkach i refrenach.
Foto: March In Arms
ogólnoświatowej dystrybucji, a wy odetchniecie, uwolnieni od wysyłania zakupionych przez fanów płyt? To na pewno jeden z najlepszych aspektów podpisania z nimi kontraktu. Sami poświęciliśmy mnóstwo czasu na pakowanie i bezpośrednią wysyłkę międzynarodowych zamówień na całym świecie. Będzie to również świetne rozwiązanie dla naszych fanów zza oceanu, ponieważ znacznie obniży to koszty wysyłki. W roku 2021 umowa z wydawcą to coś ułatwiającego funkcjonowanie zespołu? W waszym przypadku pewnie tak, bo debiutancki album wydaliście cztery lata po jego nagra niu, a drugi po dwóch latach - mając kontrakt nie musielibyście tak długo czekać na te płyty? Posiadanie wytwórni sprawia, że wszystko jest o wiele bardziej oficjalne i zorganizowane. Daje nam to lepszą mapę drogową co do porządku i kolejności w celu zmaksymalizowania wydawania kolejnych płyt. Główny problem z
96
MARCH IN ARMS
Zawsze czuliśmy, że ważne jest posiadanie naszej muzyki w fizycznym formacie. Cyfrowe Foto: Ironbound wersje są świetne dla wygody, ale ludzie wciąż chcą fizycznych kopii, szczególnie na rynku europejskim. Tak przy okazji, fani w Europie są niesamowici. Wspaniale jest dostawać zdjęcia i wiadomości od kogoś, kto jest tysiące mil stąd, podekscytowany, że jego egzemplarz dotarł do niego pocztą! Wasz długogrający debiut "March In Arms" został ciepło przyjęty, tak więc mieliście jasną wizję: kontynuować stylistykę z tej płyty, próbując jednocześnie zagrać bardziej klasycznie, bez flirtów z nowoczesnym rockiem/ metalem, bo to niezbyt się sprawdziło? Wzięliśmy ogólne brzmienie pierwszego albumu, a potem naprawdę skupiliśmy się na napisaniu największych, najbardziej zapadających w pamięć refrenów na ten nowy album. Uwielbiamy grać na żywo i mieć fanów śpiewających razem z nami, więc zrobiliśmy nowe utwory tak chwytliwe, jak to tylko możliwe.
Wygląda na to, że wojny są niejako wpisane w ludzki genotyp już od tysiącleci, a krwawe wydarzenia z przeszłości niczego nas nie nauczyły i chyba już nie nauczą, skoro raptem 20 lat po wielkiej wojnie 1914-18 wybuchł kole jny, jeszcze okrutniejszy konflikt, a i teraz nie brakuje na świecie punktów zapalnych? Nawiązuję do tego w kawałku "Not For Nothing", w której pojawia się zdanie "this lesson never learned". Ta kompozycja to wieloczęściowy utwór, który porusza różne aspekty następstw wojny. Tytuł zaczerpnąłem z filmu dokumentalnego Kena Burnsa o wojnie w Wietnamie. Pod koniec amerykański weteran mówi coś w stylu "może ci wszyscy ludzie nie zginęli na darmo, jeśli będzie to przypomnienie o konsekwencjach wojny". My, jako gatunek, jesteśmy zdecydowanie zaprogramowani na wojnę, historia uczy nas tego raz za razem. Zdumiewa mnie fakt, że żyjemy w czasach, w których zdecydowanie najkrwawszy konflikt w całej historii ludzkości jest tak niedawny, że niektórzy z tych, którzy w nim walczyli, wciąż są wśród nas, w tym mój dziadek. A jednak wojownicze narody biorące w nim udział, czyli alianci oraz Niemcy i Japonia, w pełni się pojednały. Właśnie przeczytałem książkę, w której wspomnia-